Moje własne poczucie winy

13:40 Gosia Komentarzy: 6


Wszystko ogarniam, tak? A guzik! Wiem, że takie wrażenie można odnieść, ale - uwaga, coming-out - zdarza się, że wcale nie ogarniam.

Ostatnio, tak na przykład, doskwiera mi poczucie winy. Długo stawiałam opór, buntowałam się, próbowałam przekonać siebie, że ja na pewno mu się nie poddam. Sratatata.

Nie jest przytłaczające. Nie sprawia, że czuję się gorszą matką. Ale gdzieś tam cichy głosik mówi mi, że mogłabym lepiej. A mogłabym lepiej w dwóch kwestiach.

Wiedza o rozwoju dziecka. Przez rok życia Lenki może dwa, trzy razy zdarzyło mi się rzucić okiem na tekst pokroju "co twoje dziecko powinno już umieć". Zawsze raczej po to, żeby upewnić się, że Lenka jest o kilka kroków do przodu. Teraz zaczynam czuć presję, że powinnam zagłębiać się w tajniki wychowywania. Presję, którą wywieram właściwie sama na siebie, bo nikt inny tego nie robi. Że mogłabym więcej czytać o metodach wychowawczych. Że to mój obowiązek jako matki. Jak do tej pory nie zawodzi mnie intuicja, ale jak długo można, że tak powiem, jechać na samej intuicji? A może można i niepotrzebnie się zadręczam?

O, i drugi temat rzeka - odżywianie. Obiady gotuję w pośpiechu. Patrzę, co jest w lodówce, na szybko myślę, jak połączyć jedno z drugim. Nie twierdzę, że Lenka się źle odżywia. W sumie - to wręcz przeciwnie. Je dużo warzyw, kasz, owoców. Ale popadam w stan depresyjny, jak czytam niektóre blogi. Blogi mam, które posiłki komponują nie z kalafiora, ziemniaka i marchewki, ale z rzeczy, których nazw nawet nie pamiętam. W każdym razie na pewno nie można kupić ich w osiedlowym warzywniaku, w którym zwykle się zaopatrujemy. Nie mówiąc o tym, że nawet nie mam czasu na zagłębianie się w zalecenia WHO, ONZ, PKO, PZU i innych skrótowców w sprawie odżywiania rocznego dziecka. 

Też tak macie?


Photo credit: mikel450 / Foter / CC BY

6 komentarzy:

  1. Tak mam. Co do jedzenia, kupiłam dwie książki - ale koniec końców Junior wcina standardowe obiadki, złożone zazwyczaj z marchwi, pietruszki, mięsa, ziemniaka + zamiennie brokuł, kalafior, cukinia. Też mam żal do siebie, że nie kombinuję. Zwłaszcza kwestia deserków, które zjada z gotowych słoików. Tłumaczę się, że czekam na sezonowe owoce, ale poczekamy zobaczymy.
    Co do wychowania, skończyło się na intuicji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, to chyba normalne ;) U mnie różnica taka, że Aniela jest mega niejadkiem ;/

    OdpowiedzUsuń
  3. Eetam ja znam zalecenia od skrótowców, ale to nie pomaga w przygotowywaniu czegoś bardziej finezyjnego niż kalafior na parze :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie chce nikogo urazic...napisze po prostu jak jest w 90 %. Teksty tego typu nie maja na celu potwierdzenia poprawnosci swoich dzialan czy rozwianie chwilowych watpliwosci ale w egoistyczny sposob zaspakajaja ego. Tak jak super zgrabna, szczupla kolezanka co chwile narzeka na faldki tluszczu i jaka to ona nie jest grupa, nie dlatego ze ma jakies kompleksy i zaklocony wizerunek samej siebie ale po to by zbierac komplementy i zachwyty-no cos ty, jestes taka zgrabna, piekna i wspaniala. Tutaj mozna tez tak to odebrac. Jestes dumna ze swojej intuicji, ze nie korzystasz z jakis poradnikow, ktore i tak krytykuja techniki wychowawcze ktore jeszcze przed paroma latami byly must have i pewnie za pare lat beda same skrytykowane a wiec rozsiewasz pseudo watpliwosci- no nie wiem, do tej pory wszystko bylo cudownie, sama do wszystkiego doszlam, bez zadnej pomocy ale mooooze powinnam jednak cos poczytac... I doskonale wiesz ze wiekszosc odpowiedzi bedzie no cos ty, jestes super mama, twoje dziecko jest super i to bez zadnych porad, wszystko to tyko twoja zasluga i tak naprawde wpedzasz w kompleksy inne matki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, że jesteś jedną z tych matek, która poczuła się wpędzona w kompleksy i stąd ten komentarz? ;)
      Pewnie i tak nie uwierzysz w zapewnienia, że nie miałam w ogóle takiego zamysłu, a chciałam jedynie podzielić się moimi autentycznymi wątpliwościami, więc ograniczę się do takiego komentarza.
      Poza tym, jak widzisz, nie zostałam zasypana pocieszeniami, o których piszesz, więc mam wrażenie, że tylko Ty w taki sposób odebrałaś ten wpis.

      Usuń
  5. Mam 9 mies croeczke i wlasnie dumam i dumam i jeszcze raz dumam nad jej odzywianiem czy dobrze je? czy nie za czesto? co jej podawac i wlasnie przed chwila przeczytalam ze ktos tam daje 8 mies dziecku kanapke na sniadanie i zglupilam albo ja jestem taka w tyle albo niewiem temat rzeka i dla mnie KOSMOS !

    OdpowiedzUsuń