Matka też kobieta: Bioliq - żel do twarzy ze szczoteczką
Żel Bioloq z wbudowaną szczoteczką to ostatni hit. Uwielbiam tego typu gadżety do mycia twarzy, więc oczywiście się skusiłam. Patrząc na opinie, część osób wychwala go pod niebiosa, a cześć przeklina, bo wysusza i podrażnia. Jakie są moje wrażenia?
SZCZOTECZKA
Przede wszystkim duży plus za pomysł, czyli wbudowaną szczoteczkę. Aż dziwne, że żadna inna firma do tej pory na to nie wpadła (chyba że o czymś nie wiem?). Silikonowe, krótkie wypustki przyjemnie masują skórę i skutecznie ją oczyszczają, choć - wiadomo - ten, kto liczy na to, że pomoże usunąć zaskórniki - srogo się rozczaruje. Ale tak naprawdę wg mnie żaden żel tego nie potrafi, więc nie zaliczam tego na minus.
Kolejny plus za to, że nakładkę z łatwością można wyczyścić, po prostu spłukując wodą. Tu ma przewagę np. nad gąbką konjac, którą trudno wypłukać i która bardzo długo schnie.
ŻEL
Ładny zapach, fajna konsystencja. Skład też w porządku, sporo w nim natury: m.in. olejek babassu, aloes, nagietek, opuncja, gruszka, passiflora. ALE - na drugim miejscu SLS, faktycznie może więc niektóre osoby podrażniać.
DZIAŁANIE
Po użyciu szczoteczki z żelem cera jest oczyszczona, świetnie wygładzona (jak po użyciu peelingu), mięciutka w dotyku. Cerę mam dość odporną, więc nie zaobserwowałam podrażnień. Nie jest też przesuszona, nie ma uczucia ściągnięcia po myciu.
Czy kupię ponownie? Żel Bioliq przypadł mi do gustu, ale ma jedną podstawową wadę: cenę. Ok. 30 zł za tubkę żelu to jednak dość dużo. Przynajmniej dla mnie, bo żelu używam rano i wieczorem, więc szybko znika. Można by sprytnie wykorzystać szczoteczkę, wypełniając opakowanie tańszym żelem, ale producenci pewnie przewidzieli, że niektórzy będą tak kombinować i tubki nie da się rozkręcić.
EDIT: Okazuje się, że żel można znaleźć nawet za 15 zł, więc widocznie trafiłam na wybitnie ceniącą się aptekę. W takim razie - tym bardziej polecam!
5 komentarze: