Jak kupić wózek i nie zwariować?
Z góry ostrzegam: wybór wózka może okazać się drogą przez mękę. Dlaczego? Różnorodność modeli jest tak ogromna, że już przy pierwszym podejściu można dostać ataku paniki i zamknąć się w sobie. Wydawało mi się, że to typowo kobieca przypadłość: dezorientacja, która dopada, gdy wybór dotyczy większej liczby opcji niż dwie. Okazało się, że tak samo przytłoczony może być mężczyzna. Spróbuję oszczędzić wam nieco nerwów.
Czym kierować się przy wyborze wózka?
Po pierwsze, warto ustalić
maksymalną kwotę, jaką chcecie przeznaczyć na zakup wózka. Jak to zrobić? To akurat jest bardzo proste. Poczynając od X zł, dodawajcie po 200 zł. Stawka, przy której do oczu napływają wam łzy, tętno przyspiesza, a wy zaczynacie się zastanawiać, czy da się przeżyć o suchej kromce i wodzie, to już ta zdecydowanie za wysoka.
Po drugie, zastanówcie się, czy chcecie kupić osobno fotelik, osobno spacerówkę i osobno wózek głęboki, czy wolicie załatwić wszystko za jednym zamachem i nabyć
wózek 3w1. Jeden zakup i kilka problemów z głowy.
Po trzecie, ważne jest, gdzie mieszkacie i czy jesteście sportowymi zapaleńcami. Od tego zależy, czy lepiej zdecydować się na wózek z pompowanymi kołami i bieżnikiem niczym w samochodzie terenowym, czy może na wózek joggingowy, czy na zwykły czterokołowy pojazd, który po prostu rusza się, gdy się go popchnie.
Po czwarte, kierujcie się rozumem, nie sercem. Wózek to wózek. Jak sama nazwa wskazuje, ma przede wszystkim wozić. Powinien więc być łatwy w prowadzeniu i prosty w obsłudze.
Możliwe, że kryteriów wyboru jest o wiele więcej, ja wymieniłam akurat te, które dla nas były najważniejsze. Oczywiście, bezcenne są opinie znajomych par, które konkretne wózki już przetestowały i na własnej skórze przekonały się, co jest ważne, a na co można przymknąć oko.
Tym sposobem zdecydowaliśmy się na wózek:
X-Lander, model XQ, 3w1 (wersja 2011; gondola X Pram; fotelik Maxi Cosi Citi).
Dlaczego akurat X-Lander?
- bardzo łatwy w obsłudze: jednym ruchem można zamienić spacerówkę na gondolę;
- szybko i łatwo się składa i rozkłada, założenie fotelika również nie sprawia problemów;
- konstrukcja sprawia wrażenie solidnej (co np. w przypadku modelu X-Move nie jest takie oczywiste - w internecie znaleźć można liczne opinie mówiące o tym, że stelaż się łamie, zagrażając nawet zdrowiu dziecka);
- duże, pompowane tylne koła (przednie pompowane nie są, ale umówmy się: do chadzania po chodniku raczej wystarczą, a X-lander XQ to typowo miejski wózek);
- skręcające przednie koła, ułatwiające manewrowanie (można je również zablokować i wtedy obracają się tylko w płaszczyźnie przód-tył);
- wygodny, nożny hamulec przy tylnych kołach;
- możliwość regulacji rączki;
- możliwość zamontowania spacerówki zarówno tyłem, jak i przodem do kierunku jazdy (takiej opcji, o ile się orientuję, nie ma w przypadku X-landera XA);
- możliwość obniżenia oparcia w spacerówce, jeśli dziecku znudzi się siedzenie;
- duży, wypinany kosz;
- podręczna saszetka z przodu gondoli.
W
zestawie znajduje się również folia przeciwdeszczowa i moskitiera, natomiast zwykle dodatkowo płatne są: torba, parasolka i śpiworek.
Wady wózka X-Lander
Ale żeby nie było tak różowo, dostrzegam też pewne wady. Lojalnie więc o nich informuję, aby uniknąć pełnych przekleństw komentarzy, gdy za moją radą zdecydujecie się na zakup tego modelu. Gondola wydaje się być nieco mniej stabilna niż siedzisko spacerówki, kołysze się bowiem lekko w przód i w tył. Nie ma też co ukrywać: wózek jest
dość ciężki (choć podobno i tak lżejszy niż inne modele 3w1). Ale, ale... przynajmniej dzięki dźwiganiu go szybciej będzie można wrócić do formy sprzed ciąży (tak, trochę się pocieszam). Co do reszty wrażeń: opiszę je dopiero po konkretnym przetestowaniu, już z małym Człowieczkiem w środku.
A teraz pytanie, które spędza sen z powiek wielu przyszłym rodzicom:
używany czy nowy?
My zdecydowaliśmy się na używany. Dlaczego? Ano dlatego, że natrafiliśmy na wyjątkowo kuszącą ofertę (na-portalu-aukcyjnym-wiadomo-jakim). Wózek niby używany, ale w doskonałym stanie, wygląda, jakby dopiero co wyjechał ze sklepu. A biorąc pod uwagę fakt, że razem z gadżetami (wspomniana torba, parasolka itd.) zapłaciliśmy za niego połowę tego, ile kosztuje nowy, uważam zakup za bardzo udany. Co prowadzi nas do kolejnego tematu:
jak kupować używany wózek, żeby nie dać się zrobić w bambuko?
- im więcej zdjęć wózka na aukcji, tym lepiej; jeśli wózek jest faktycznie w dobrym stanie, to sprzedający będzie chciał się tym faktem pochwalić, zamieszczając mnóstwo fotek pojazdu; jeśli natomiast oferta okraszona jest 2-3 marnymi zdjęciami, to może być sygnał, że chce coś ukryć, a to coś znajduje się zapewne z tej strony wózka, która na fotce nie jest widoczna.
- bierzcie pod uwagę oferty z waszej okolicy, tak aby przed zakupem mieć możliwość podjechania i zobaczenia na własne oczy, czy to, co was skusiło na zdjęciach, ma odniesienie do rzeczywistości.
- płatność on-line jest o wiele bezpieczniejszą opcją niż płatność gotówką przy odbiorze (wiadomo, zawsze ma się jakiś dowód, że wpłata została dokonana).
- podczas zakupów przez internet trzeba kierować się zasadą ograniczonego zaufania, co nie oznacza, że każdego sprzedającego trzeba z góry podejrzewać o niecne zamiary; naprawdę można znaleźć fajny używany wózek, trzeba mieć tylko trochę szczęścia i zdrowego rozsądku.
Uff, post trochę długi, ale mam nadzieję, że pomogłam.
21 komentarze: