Jak zachęcić dziecko do pomagania w domu?
Bałagan w pokoju nastolatka to chyba jeden z powszechniejszych obrazków wywołujących u rodzica lekki wzrost ciśnienia. Odnoszę jednak wrażenie, że ta niechęć do sprzątania i pomagania w domu nie bierze się znikąd. Owszem, można zrzucać wszystko na karb nastoletniego buntu (i pewnie ma on spory w tym udział), ale warto zastanowić się, czy gdy nasz Janek był Jasiem nie robiliśmy wszystkiego, żeby do tej pomocy go... zniechęcić.
Cofnijmy się więc trochę w czasie, do chwili, gdy Jaś miał 2-3 latka. Jaś chętnie wyciągał rączki, żeby pomóc mamie czy tacie w odkurzaniu. Zwykle był jednak odpędzany, bo przecież odkurzyć trzeba szybko i nie ma czasu na zabawę. Kiedy czasem udało mu się dorwać mopa i z radością szorował podłogę w kuchni, zamiast podziękowania słyszał "oj, widzisz, muszę po tobie poprawiać". Kiedy z własnej inicjatywy posprzątał zabawki, nie usłyszał nic, zobaczył tylko, że rodzic rzucił okiem i bez słowa wrócił do swoich bardzo pilnych spraw.
Czym skorupka za młodu nasiąknie...
Gdzieś kiedyś przeczytałam, że dzieci w wieku ok. 1,5 roku odczuwają naturalną chęć do pomagania i sprzątania. I rzeczywiście tak jest. Pamiętam, jak Lenka mając nieco ponad rok, zamiast bawić się z kuzynką, chwyciła pierwszą lepszą szmatkę i zaczęła "szorować" podłogę w altance. Ten pęd do pomagania w domu trwa u niej nadal, a obecnie zbiega się z typowym dla dwulatka etapem "ja sama!". Gdy więc tylko widzi, że otwieram szafę z odkurzaczem, biegnie i krzyczy "ja sama!". To samo, kiedy chwytam za mopa. Kiedy gotuję obiad, przysuwa obok mnie krzesło, siada na nim i mówi "będę podawać!". Trzeba mieć sporo cierpliwości, żeby za każdym razem zgadzać się na taką pomoc. Ale gdy mam ochotę powiedzieć "Lenka, ja to zrobię, będzie szybciej", staram się ugryźć się w język. A co mi tam...
Jak więc zachęcić dziecko do sprzątania i pomagania w domu?
1. NIE ZNIECHĘCAĆ. Specjalnie napisałam wielkimi literami. Właściwie na tym mogłabym zakończyć wpis. Najważniejszy i najskuteczniejszy sposób na nauczenie dziecka pomagania w domu to po prostu go do tego nie zniechęcać. Koniec, kropka. I choć ciśnie się nieraz na usta "daj, zostaw, ja posprzątam", pomyślcie sobie, że wasz maluch będzie kiedyś wspomnianym nastolatkiem i zastanówcie się, czy wtedy powiecie mu tak samo. Czy może wtedy będziecie raczej mówić "weź, zabierz, ty posprzątaj"? Coś tu nie gra, prawda?
2. Zauważać i dziękować. Nie chodzi oczywiście o to, aby za każdym razem wychwalać dziecko pod niebiosa, bić brawo i skakać z radości, że włożyło klocki do pudełka. Ale koniecznie za każdym razem warto to zauważyć i powiedzieć chociażby "o, widzę, że posprzątałeś klocki, dziękuję". Gwarantuję, że radość dziecka będzie ogromna. Czy nagradzać za sprzątanie? Raczej nie jestem zwolenniczką takiego rozwiązania. Zresztą tak jak napisałam wyżej - dla dziecka już samo podziękowanie i fakt, że jego pomoc została doceniona, jest zwykle wystarczającą nagrodą i powodem do radości.
3. Nie poprawiać po dziecku. Jeśli dziecko widzi, że za każdym razem poprawiasz to, co ono ułożyło czy posprzątało, w końcu się zniechęci i w ogóle przestanie to robić. Owszem, czasem coś wymaga poprawki, ale jeśli już musisz to zrobić, to tak, żeby nie widziało. Oczywiście, zdarzają się sytuacje, kiedy dziecku warto pomóc, zasugerować, że coś powinno się robić inaczej, w końcu dopiero się uczy. Ale nigdy nie zasadzie "no co ty robisz, przecież źle układasz!". W takich momentach zwykle oferuję Lence pomoc, w stylu "może ci pomogę? o, popatrz, tak też można układać, może teraz ty spróbujesz?".
4. Nie wyręczać. Tak jak pisałam, Lenka jest teraz na etapie "ja sama". WSZYSTKO chce robić sama. Odnosi się to nie tylko do sprzątania, ale wszelkich innych czynności, które w jakikolwiek sposób jej dotyczą, np. ubierania się i rozbierania. Staram się jej na tę samodzielność jak najczęściej pozwalać, bo to jest najlepszy sposób na uczenie się normalnych, potrzebnych w codziennym życiu umiejętności. Kiedy jest krzywo, niedokładnie i aż mnie kusi, żeby pomóc, przypominam sobie o punkcie 3.
4 komentarze: