Ku pokrzepieniu serc

09:45 Gosia Komentarzy: 13


Przestraszyłam się trochę, że w wyniku lektury poprzedniego wpisu niektóre czytelniczki zrezygnują z wszelkich planów prokreacyjnych. Bo wyczytały na takim jednym blogu, że początki macierzyństwa to droga przez mękę. To nieprawda. Jest ciężko, czasem bardzo. Ale po porodzie kobieta odkrywa w sobie niespotykane pokłady siły do działania. Hormony, które sprawiają, że chcemy pochlipać do poduszki, powodują też, że - jak to niektóre z Was pisały w komentarzach - uruchamia się w nas tryb robota, dla którego nic nie jest niemożliwe. Gdyby młodej mamie powiedzieć, że dla dobra dziecka musi wejść na Mount Everest, nie zapytałaby po co, ale - o której godzinie rusza wyprawa (ewentualnie dodałaby: "... i dlaczego tak wcześnie?"). U mnie na pewno byłoby o wiele łatwiej, gdyby nie nieustanna walka z nawałem i zastojami, która w najbardziej kryzysowych momentach wymagała odciągania pokarmu co dwie godziny, również w nocy, oraz całodobowego okładania się kapustą.

Ale prawdą jest też to, że każdy wysiłek wynagrodzony zostaje z nawiązką, gdy maluch zyskuje nieco większą świadomość. Głębokie spojrzenie wielkich oczek, które choć oglądają ten świat od niedawna, zdają się skrywać ogromną mądrość. Oczka, w których tańczą iskierki, gdy na krągłej buzi pojawia się szeroki uśmiech, kiedy dziecko zobaczy twoją twarz. Uśmiech, o którym wiesz, że nie jest wymuszony, lecz płynie z głębi maciupeńkiego serduszka. Serduszka, które bije dzięki TOBIE.

Dodam jeszcze, że coraz częściej pojawia się myśl, że poród był... całkiem fajny. A nawet już oznajmiłam Pe, że w przyszłym roku będziemy pracować nad rodzeństwem dla Lenki.

13 komentarzy:

  1. Wzruszyłam się (chyba jeszcze mi hormony nie zeszły ;)).

    A z tym rodzeństwem to jakoś się dogadamy co do terminu, nie? Bo jak to... ciąża bez Ciebie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ma się rozumieć. Jak mówi klasyk: bez Ciebie nie idę! ;)

      Usuń
  2. Piękny ten fragment o mądrych oczkach... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uff, o wiele przyjemniej czyta się takie posty :P
    Wszystko w życiu ma swoje plusy i minusy... nawet posiadanie dziecka :)

    OdpowiedzUsuń
  4. no i się poryczałam,pięknie opisałaś "ten stan po narodzinach"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurczę, nie wiedziałam, że taki wzruszający post popełniłam :)

      Usuń
  5. a myslalam, że ze mna jest cos nie tak jak pomyślałam ostatnio, że w sumie poród to fajna sprawa :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zapominanie o trudach porodu jest jakimś podstępem ewolucji, żeby kobiety się nie zniechęcały ;) Ale naprawdę: choć pamiętam, że bolało jak diabli, to zarówno sam poród, jak i pobyt w szpitalu zaczynam wspominać bardzo pozytywnie. A o byciu w ciąży to nawet nie mówię... Najchętniej to już teraz bym znowu chciała być przy nadziei ;))

      Usuń
    2. A mówią że chcieć to móc! :))))

      Usuń
  6. No, ja też po tych kilku tygodniach wspominam poród jako wspaniałe przeżycie. Kiedy tylko wszystkie szwy wylezą, a hemoroidy przestaną dokuczać człowiek zaczyna inaczej na to patrzeć:))))

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja w pięć minut po porodzie powiedziałam że mogę rodzić jeszcze raz I dalej tak uważam. Poród zdecydowanie lepiej wspominam niż ciążę :) No i prawda to co piszesz, ten uśmiech wynagradza WSZYSTKO!

    OdpowiedzUsuń
  8. I ja ciągle myślę o rodzeństwie dla M. ale musimy jeszcze ustabilizować się życiowo :))
    Macierzyństwo jest super :)

    OdpowiedzUsuń