Doidy czy słomka?

10:01 Gosia Komentarzy: 7


Mniej więcej dwa miesiące temu obudziłam się, że wypadałoby zacząć naukę picia z czegoś innego niż z butelki. Wybór padł na trzy różne produkty: kubek Lovi 360 (który póki co leży zapomniany, bo Lenka kompletnie nie mogła pojąć, o co w nim chodzi, ale planujemy jeszcze podjąć kilka prób), kubek ze słomką Avent i - dzięki uprzejmości www.doidycup.pl - kubeczek doidy. Całkowicie pominęłam etap nauki picia z kubka-niekapka, po konsultacji z Magdą.

Kubeczek doidy robi furorę. Skąd ta jego popularność? Jest bardzo poręczny, ani za mały, ani za duży. Posiada uchwyty odpowiednie dla małych dziecięcych rączek. Ale klucz do sukcesu tkwi zapewne w jego nietypowym "pochylonym" kształcie, dzięki któremu dziecko nie musi przechylać głowy, aby wypić to, co znajduje się na samym dnie. Na plus trzeba też zaliczyć bardzo szeroki wybór kolorystyki. Moje serce od razu podbiła widoczna na zdjęciu lawenda. Same zalety. Problem w tym, że Lence nie za bardzo przypadł do gustu. Przykładam kubeczek do dolnej wargi, przechylam, a Lenka zamiast pić, gryzie brzeg kubeczka, a wodę wypluwa. No cóż. Nie winię jednak za to doidy. To kwestia wprawy i nauki, którą będziemy kontynuować.

Obecnie zdecydowanie wygrywa jednak kubek ze słomką Avent. W przypadku doidy to ja musiałam pełnić rolę podającego, natomiast po kubek Avent Lenka sięga sama, kiedy tylko ma ochotę się napić. Chwyta w rączki, pije i... rzuca o podłogę. Ale nie muszę się martwić, że cokolwiek się wyleje. Idealnie sprawdza się zarówno w domu, jak i na spacerze czy w podróży. Nie jest jednak pozbawiony wad. Wg mnie wystająca część słomki mogłaby być odrobinę dłuższa. Minusem jest również to, że konstrukcja dość słabo się trzyma i nieraz muszę otwierać kubek, żeby na nowo stabilnie umocować słomkę, która wpada do środka i przez to dodatkowo się skraca. Choć Lenka radzi sobie z trzymaniem kubka w rączkach, to na pewno wygodniej by jej było, gdyby posiadał uchwyty. 

Odpowiadając więc na pytanie tytułowe: teraz słomka (i w podróży też zdecydowanie słomka), a gdy Lenka będzie na tyle duża, żeby wytłumaczyć jej, że piciem nie chlapie się po ścianach i podłodze - doidy. 


7 komentarzy:

  1. Kurka, u nas to samo ciągle. Choć Lovi jest ok to przy rzuceniu o podłogę mniej... Przy doidy takie akcje jakmi Was, dłonią gardzi... Najlepsze są dorosłe kubki pod nadzorem póki co:/

    OdpowiedzUsuń
  2. U nas tradycyjny plastikowy kubeczek świetnie się sprawdza :-) Tymczasem udanych, spokojnych i radosnych Świąt :-) Serdecznie pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. U nas bidonik z rureczką z Canpola wygrywa. Póki co ze względów praktycznych - nie daje Basi kubeczka. Z rureczką pije wtedy, kiedy ma na to ochotę ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. u nas też bidon od razu, z butli nie korzystaliśmy ani niekapków, ale jego wadą jest utrzymanie w czystości słomki od środka...teraz doidy i zwykłe kubki, czasem ze słomką, ale na noc znów muszę kupić bidon, żeby stał przy łóżku.

    OdpowiedzUsuń
  5. A mój syn normalnie wypije z kubka z dziubkiem, nawet ze zwykłego z pomocą wypije, ale ten z rurką nie - nie chce i koniec, a chciałam, żeby na podróż go używał. Ale ten doidy mnie zainteresował - oczywiście do domu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Z doidy jest tak, że potrzebna cierpliwość ;) U nas załapanie trwało ze 2 miesiące (od dotykania do warg do picia pełną parą). Cały czas jej podtrzymuję, ale dozuje sobie sama.
    Z opcji "na wyjście" przymierzałam się do słomki, ale nie znalazłam w sklepie miękkiego bidonu (żeby móc ścisnąć, żeby załapała, że tam leci woda) i próbowałam ze zwykłymi słomkami. No bez szału, bez szału. Powiedziałabym, że bez efektu nawet ;) Ale odkryłam w biedrze malutkie butelki z wodą z dziubkiem (zamknięcie kiepskie, ale trudno). Jest radość, że może pić tak jak mama: z gwinta :D

    OdpowiedzUsuń
  7. U nas sprawdza się picie z najzwyklejszych słomek. Załapała od razu i tak najbardziej lubi pić.

    OdpowiedzUsuń