Wypluta

11:17 Gosia Komentarzy: 5


Ostatnie dwa tygodnie zmęczyły mnie chyba bardziej niż cały poprzedni rok. Przygotowania do Świąt rozpoczęliśmy od trzydniówki u Lenki, która płynnie przeszła w lekkie zapalenie gardła i zapalenie spojówek. Po kilku dniach względnego spokoju nadeszła pora na kolejną niespodziankę pt. bostonka, która dopadła i Lenkę, i mnie. Pal licho z bólem gardła i wysypką. Tym, co zmęczyło mnie najbardziej, były nieprzespane noce. Noce, podczas których Lenka budziła się z jękiem po kilkanaście razy. Po trzech takich dobach miałam ochotę siąść i płakać.

Tak zaczęłam nowy rok. Niewyspana. Wypluta. Pozbawiona chęci i sił na cokolwiek. Oby jednak nie sprawdziło się powiedzenie, że jaki sylwester, taki cały rok (czy to o Wigilię chodziło? tak czy siak jeden pieron, bo i wtedy, i wtedy dominowały choroby).

W 2016 wkraczam więc z lekkim pesymizmem i jednym jedynym marzeniem: aby mieć trochę świętego spokoju. Tylko troszkę, tyci, tyci, tak aby zregenerować siły. Nie proszę chyba o wiele?

A Wy jak przywitałyście nowy rok?

G.

5 komentarzy:

  1. J powitaam nowy rok z przytupem, z kibelkiem objęciach, po spożyciu alkoholowym zerowym. Szaleć to szaleć :/ Zdrówka dziewczynki!!!! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ehh pozostaje mi życzyć tylko dużo zdrowia i odrobinę wypoczynku :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Życzymy zdrówka i byle było lepiej! Chore dziecko potrafi wyssać z nas całą energię, szczególnie jeśli nie przesypia kilku nocy. U nas na szczęście choroby nie dotrwały do Nowego Roku!

    OdpowiedzUsuń
  4. U nas Święta i Nowy Rok spokojnie, ale od tygodnia siedzimy w domu z zapaleniem ucha i świszczącymi oskrzelami... Dużo zdrówka i świętego spokoju w nowym roku!

    OdpowiedzUsuń