Mały buntownik, czyli jak radzić sobie z NIE dziecka

14:45 Gosia Komentarzy: 6

emocje dziecka

Stało się. Po okresie sielanki Lenka wkroczyła w trudny czas, powszechnie znany jako bunt dwulatka. Nagle, z dnia na dzień z jej słownika ulotniło się "tak". Na każde pytanie profilaktycznie odpowiada NIE!, często bez zastanowienia, nawet jeszcze zanim zdążę to pytanie dokończyć. Domaga się spełnienia jej oczekiwań i chce, żeby były spełnione jak najszybciej. Kiedy na coś się uprze, niemal żadna siła nie jest w stanie jej odwieść od pierwotnego zamiaru. 

Nie jest łatwo. Bo jak może być łatwo, kiedy ktoś jawnie ci się sprzeciwia, robi wszystko dokładnie na odwrót i nie słucha żadnych argumentów.

Mimo dziecięcych wrzasków i tupania staram się jednak zachować spokój. Co mi w tym pomaga?

Świadomość, że:

1. To tylko taki etap. Etap, a więc coś przejściowego. Ostatnio miałam okazję uczestniczyć w warsztatach nt. trudnych zachowań u dzieci. Pani psycholog pocieszająco stwierdziła, że etapy buntu i sielanki przeplatają się z częstotliwością mniej więcej półroczną. Pozostaje więc jakoś przetrwać tych kilka miesięcy. Świadomość, że bunt jest etapem pomaga mi również spojrzeć na niego nieco łaskawszym okiem. Kiedyś będziemy się z niego śmiać. A może i za nim tęsknić?

2. Dziecko nie jest złośliwe samo z siebie. No dobrze, odezwą się pewnie głosy, że dzieci naprawdę bywają złośliwe, i to całkiem celowo. Może tak. Ja jednak odnoszę wrażenie, że to, co dzieje się z emocjami i psychiką Lenki, jest od niej niezależne. Co jest zresztą prawdą, bo niedawno czytałam (nie pamiętam niestety gdzie), że ta potrzeba dziecka, aby wszystko było robione TU i NATYCHMIAST wynika po prostu z niedojrzałości jego kory przedczołowej. Kiedy więc Lenka ma gorszy dzień, żartobliwie powtarzamy z mężem: "no tak, kora przedczołowa". To naprawdę pomaga - ta możliwość zrzucenia winy na coś biologicznego, niezależnego i od nas, i od Lenki. 

3. Dziecko czuje się przytłoczone emocjami. My, dorośli, nieraz nie potrafimy zapanować nad emocjami. Nie radzimy sobie z nimi. Skąd te tłumy pukające do drzwi psychologów? Jesteśmy narodem depresyjnym i znerwicowanym. Jakim więc prawem umiejętności kontrolowania emocji oczekujemy od 2-letniego dziecka?! Jeśli chcesz, aby twoje dziecko radziło sobie (nie mylić z tłumieniem!) z takimi uczuciami jak smutek, złość, gniew - sam spróbuj sobie z nimi radzić. POKAŻ mu, jak należy to robić. Chcesz, żeby dziecko nie krzyczało i nie histeryzowało? Sam tego nie rób, próbując je uspokoić.

4. Empatia jest najlepszą metodą wychowawczą. Nie jestem święta, zdarza mi się popatrzeć na Lenkę gniewnym wzrokiem czy zignorować jej krzyki i wyjść do drugiego pokoju. Częściej jednak jest mi jej po prostu... żal. Współczuję jej, że pewnie ma straszny natłok myśli w tej małej główce, że kłębi się tam mnóstwo słów, których jeszcze nie potrafi wypowiedzieć. I że właśnie ten brak umiejętności ubrania emocji w słowa jest główną przyczyną, dla której próbuje przekazać je całym swoim ciałem. Kiedy więc jest radosna, śmieje się całą sobą. Kiedy jest zła, złości się też całą sobą. W kryzysowej sytuacji zwykle pierwszą rzeczą, jaką staram się zrobić, jest przytulenie Lenki i mówienie do niej uspokajającym głosem. I uwierzcie mi - taki prosty gest potrafi zdziałać cuda. Lenka nagle przestaje płakać i wtula się we mnie. Tak jakby właśnie na to czekała.

6 komentarzy:

  1. Wydaje mi się, że byłyśmy w tym samym miejscu o tym samym czasie ;). Nawet jako dwie pierwsze słuchaczki ;)... Ale zbieg okoliczności, no kto by pomyślał.

    Doświadczona już przez niejednego zbuntowanego Malucha w pełni zgadzam się z tekstem. Zrozumienie i empatia okazane Najmłodszym, a do tego wychowywanie Ich w poczuciu sprawiedliwości to nie tylko najlepsze metody wychowawcze, ale i najefektywniejsze sposoby na wyciszenie/złagodzenie objawów sławnego buntu.

    Serdecznie pozdrawiam i zapraszam do siebie,
    Kasia ze Świata Niani

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę, jaki ten świat mały :) Pamiętam Cię oczywiście :) W takim razie możliwe, że jeszcze się spotkamy :)

      Usuń
  2. Oj u nas też ten bunt... Powinni przy porodzie dokładać mamom do wyprawki jakieś dodatkowe pokłady cierpliwości ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Święte słowa:
    "Nie jest łatwo. Bo jak może być łatwo, kiedy ktoś jawnie ci się sprzeciwia, robi wszystko dokładnie na odwrót i nie słucha żadnych argumentów".
    - jeśli włoży się je w usta dwulatka (w odniesieniu do rodziców), wszystko staje się jasne :D

    OdpowiedzUsuń
  4. U nas się zaczyna powoli taki etap u syna. Dziękuje za rady, muszę ten okres jakoś przetrwać...

    OdpowiedzUsuń
  5. ja polecam szczerze książki Tracy Hogg i Melindy Blau. Ja mam za sobą "język niemowlaka" który bardzo rozświetlił myślenie. Znajoma natomiast zachwalała :język dwulatka:, a wręcz mówiła, że metody opisane takie proste zwykłe zdziałały cuda

    OdpowiedzUsuń