Rok bloga: subiektywna i sentymentalna lista wpisów

15:22 Gosia Komentarzy: 7


Kilka dni temu minął rok, odkąd na tymże blogu pojawił się pierwszy wpis. Chętnie wracam do przeszłości i czytam dawne posty. Uwielbiam wspominać ten czas, gdy Lenka była wielkości groszku, a zwłaszcza gdy udawała Antosia. Z okazji pierwszych urodzin chciałam przypomnieć kilka wpisów, które darzę szczególnym sentymentem. Tak, aby nie zginęły w czeluściach internetu. A być może nowe czytelniczki nabiorą ochoty, aby nieco bliżej poznać moje ciążowe losy.

"Oddajcie mi mój mózg". O ciekawym zjawisku, które zaobserwowałam u siebie już na początku ciąży, nazywanym pregnezją. Czyli jak przyszła matka staje się totalną pierdołą. Dolegliwość niestety nie ustępuje, a nasila się wraz z kolejnymi miesiącami ciąży, o czym pisałam w poście: "Ja i moja pregnezja".

"Top 5 pierwszego trymestru". Czyli co ciekawego wydarzyło się w pierwszych miesiącach ciąży. Głównie o mdłościach i wyczuleniu na zapachy. O radzeniu, a raczej nie-radzeniu, sobie z mdłościami pisałam również w tekście: "Miedniczka najlepszą przyjaciółką kobiety w ciąży".

"Półmetek ciąży". Grudzień, a więc połowa drogi. Wciąż jesteśmy przekonani, że w moim brzuchu gnieździ się Antoś. Miesiąc później okazało się, że zamiast siusiaka jest pierożek, czyli ujawniła się Lenka. O tym przeczytacie we wpisie: "Jak Antoś okazał się Lenką".

"Top 3 drugiego trymestru". Drugi trymestr - rewelacja. Mnóstwo energii, doskonałe samopoczucie. Szkoda, że cała ciąża nie składa się z "drugiego trymestru".

"Cześć, tu Lenka". Relacja na żywo z brzucha na nieco ponad miesiąc przed porodem. Im bliżej wielkiego dnia, tym bardziej nasilało się poczucie całkowitej abstrakcji. No bo jak to tak, rośnie mi w brzuchu człowiek? O tym w poście: "9. miesiąc, czyli totalna abstrakcja".

"37. tydzień". Jak się wkrótce okazało, tydzień przed porodem. Co ciekawe, w tym właśnie poście piszę o tym, że mąż wywróżył mi, że urodzę 15 kwietnia. Spryciarz z niego. Nie wiem, czemu nie namówiłam go jeszcze, żeby puścił totka.

"Jeszcze nie rodzę". 15 kwietnia. Godzina 18.21. Wróciłam od ginekolog, która stwierdziła, że jeszcze przez co najmniej tydzień nie urodzę. Dokładnie godzinę później odeszły mi wody. A o tym, co było potem, przeczytacie tu: "A było to tak...".

A może któryś z moich wpisów jest Waszym ulubionym?

7 komentarzy:

  1. Mój ulubiony to Choroby psychiczne matki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. :) Gratulację i życzę kolejnych lat blogowania. Robisz to świetnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) czuję się zachęcona do dalszego blogowania ;)

      Usuń
  3. Nominowanie do Liebster Blog Award za świetną robotę. Szczegóły u mnie. Dobrej zabawy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za nominację, w zabawie już uczestniczyłam, ale miło otrzymać wyróżnienie :) pozdrawiam

      Usuń
  4. A ja czekam na kolejne posty...i życzę kolejnego roku i lat:)

    OdpowiedzUsuń