Lenka: 7. miesiąc

10:32 Gosia Komentarzy: 8

Tak, teraz czuję, że jestem matką
Po kilku miesiącach względnego spokoju i stabilizacji znowu zaczynam czuć, że mam dziecko. Jeszcze 2-3 tygodnie temu mogłam wsadzić Lenkę do bujaczka i na luzie ugotować obiad czy powiesić pranie. Generalnie - coś, cokolwiek zrobić. Teraz nie mogę zrobić NIC. Po 5 minutach siedzenia w bujaczku Lenka próbuje się uwolnić. Wygląda to tak, że pupa - uwięziona pasami - zostaje na miejscu, a cała reszta Lenki zwisa w dół, opierając się głową o podłogę. Niemowlęca joga w pełnym wydaniu. Czyli bujaczek odpada. Łóżeczko, niestety, też. Po krótkiej, bardzo krótkiej, samodzielnej zabawie zaczyna się rozpaczliwe wołanie z prośbą o wyzwolenie zza krat. Zostaje podłoga. Ale Lenka stała się na tyle mobilna, że boję się zostawiać ją samą bez nadzoru. Jak żyć? Ratuje mnie tylko krzesełko do karmienia. Z niego na szczęście - jeszcze - nie potrafi uciekać, bo ograniczają ją i pasy, i stolik.


Siadam, pełzam, czworakuję
Lenka siada. Na swój sposób. Tzn. siedzi na jednym półdupku, podpierając się ręką. Raz udało jej się usiąść bez podparcia. Leżałyśmy sobie w łóżku, a tu - ni stąd, ni zowąd - hops i Lenka siedzi jak Bóg przykazał. Na razie nie powtórzyło się to po raz drugi. Czworakuje. Wprawdzie jeszcze nie w tempie błyskawicy, ale potrafi przemieścić się w ten sposób (kolanko-ręka-kolanko-ręka) z punktu A do punktu B. Coraz bardziej kusi ją stawanie. Bawiąc się na podłodze, podpiera się na dłoniach i próbuje prostować nóżki (patrz zdjęcie, mam nadzieję, że coś widać, mimo tej obszernej kiecy).


A imię jego: lęk separacyjny
Leci 8. miesiąc. Odnoszę wrażenie, że wkrada się słynny lęk separacyjny. Czym się objawia? Gdy Lenka jest na rękach u kogoś innego niż ja, zaczyna marudzić i wyciąga do mnie rączki (choć samo wyciąganie rączek, które pojawiło się jakiś tydzień temu, jest bardzo rozczulające). Jeśli jej nie wezmę, płacz. A gdy mam czelność wyjść wtedy z pokoju - płacz w wersji histerycznej połączony z wgapianiem się w drzwi. Generalnie - jeśli ma potrzebę znalezienia się na moich rękach tu i teraz, nie ma uproś, nic nie pomaga. Kiedy bawi się na podłodze i włączy się tryb "chcę natychmiast do mamy", "idzie" do mnie z płaczem i próbuje wdrapać się na górę po moich nogach. Co ciekawe, zauważyłam, że do południa potrafi ładnie bawić się z tatą czy dziadkami. Ataku pt. "matko, tyś jedyna" dostaje popołudniami, najczęściej ok. 17. Wieczorne usypianie też musi być ze mną. Jeśli do łóżka położy tata, wrzask. Lęk separacyjny w połączeniu ze zwiększoną mobilnością skutkuje tym, że ostatnio ciężko mi robić cokolwiek poza zajmowaniem się Lenką (posta tego piszę, korzystając z okazji, że śpi).

Lenkowe smakołyki
Z jedzeniem bywa różnie. Raz ma taki dzień, że pochłania wszystko, co jej dam, a innym razem nie chce jeść prawie w ogóle i domaga się mleka. Ale nie mogę narzekać. Lenka ma już kilka swoich ulubionych smakołyków. Kalafior. Ubóstwia kalafiora. Korzystam z tego upodobania i często go gotuję. Nie robię jednak papki, tylko lekko rozdrabniam i podaję łyżeczką albo daję w kawałku do łapki. Czasem posypuję go koperkiem i dodaję odrobinę oleju rzepakowego. Drugim ulubionym smakołykiem są najzwyklejsze chrupki kukurydziane. Zawsze i wszędzie. Bardzo lubi też kaszę mannę. Gotuję ją na wodzie i mieszam np. ze startym jabłkiem czy gruszką. Je, aż jej się uszka trzęsą. A propos - ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, polubiła jabłuszko. Szczególnie takie skrobane łyżeczką, gdy ja akurat jem. 

zZz zZz
Lenka wróciła do swojego łóżeczka. Zrobiliśmy przemeblowanie i teraz łóżeczko dostawione jest do łóżka, mam więc Lenkę w zasięgu ręki. Ze spaniem różnie bywa. Ostatnio przez kilka nocy z rzędu spała bardzo niespokojnie. Co chwilę się przebudzała z płaczem. Po 3-4 takich nocach znowu zrobiło się spokojniej (w sensie jedna pobudka na karmienie i kilka pomniejszych przebudzeń porannych), więc podejrzewam zęby. Liczba drzemek w ciągu dnia zmalała. Zwykle śpi dwa razy: ok. 9 i ok. 12. Czasem zdarza się jeszcze ok. 15. Potem jest szaleństwo do samego wieczora.

Plusk!
Lenka polubiła pluskanie się. Do tej pory całą wieczorną kąpiel spędzała w pozycji półleżącej, cierpliwie czekając, aż skończę. Teraz odwraca się na brzuszek i uderza łapkami, chlapiąc wodą na wszystkie strony. Zabawa ta tak jej się spodobała, że nieraz protestuje płaczem, gdy wyciągam ją z wody. Zaczynam rozważać przeprowadzkę do zwykłej wanny.

8 komentarzy:

  1. Czyli nie ma to jak maluch niepełzający ;) a mi się wydawało i wydaje, że przy właśnie takim leżącym nie idzie nic zrobić :O

    OdpowiedzUsuń
  2. U nas podobnie - Julka stała się bardzo mobilna, jedynie przypięta w foteliku-bujaczku pozostaje na miejscu, choć siłuje się, by się wyrwać i wyjść z niego.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurczę, do tej pory było mniej więcej tak, że dziewczyny nasze szły równo (w sensie Natalka po 2 tygodniach). Zawsze nie mogłam uwierzyć, że za 2 tygodnie Natka będzie robiła to, co opisujesz. A ona bach bach i robiła. Ciekawe, czy za 2 tygodnie też dogoni Lenkę z siedzeniem np.

    Cieszę się, że coraz fajniej u Was. Buziaki dziewczyny!

    OdpowiedzUsuń
  4. u nas w 5 miesiącu wygląda tak jak opisujesz z tym bujaczkiem. Jasiowa pupa tylko w ryzach reszta zwisa ;) fajnie poszytać co nas czeka za 2 miesiące :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezu jaka już jest wielka :) Strasznie się zmienia, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Polecam lezaczek recznikowy do kapieli w wannie. Wygoda i duzo miejsca na zabawe.

    OdpowiedzUsuń