Nie lubię sylwestra

17:10 Gosia Komentarzy: 11


Ostrzegam, to będzie post marudny.

Od mniej więcej połowy listopada w internetach dominują tematy okołoświąteczne. Gdy nudzenie o wigilijnych potrawach, odpowiedniej porze ubierania choinki i planach wyjazdowych przestaje być na topie, wkracza kolejny namber łan: sylwester i wszystko, co z nim związane.

Włączam fejsbuka o poranku i krzyczą do mnie pytania, gdzie zamierzam go spędzić, czy mam już kreację i czy znam tajniki makijażu. Włączam go wieczorem i cała ściana zawalona tym samym. Do, za przeproszeniem, zwymiotowania.

Nigdy nie lubiłam sylwestra. Przyczyną nie jest jakaś trauma z dzieciństwa. Po prostu odgórny przymus dobrej zabawy akurat tego dnia zawsze budził we mnie bunt. Tak już mam: im bardziej ktoś twierdzi, że coś powinnam, tym bardziej ja udowadniam, że wcale nie muszę. 

Od kilku lat mój sylwester wygląda tak, że ubieram się ok. 22 w piżamę, idę spać i budzę się w nowym roku. Ewentualnie wypijam kieliszek szampana z Pe (który na szczęście podejście ma podobne) lub najbliższą rodziną, jeśli akurat spędzamy ten czas u moich rodziców lub jego. Zdarza mi się wysłać SMSa z życzeniami. Do pewnego momentu miałam poczucie winy, że powinnam bywać, bo jak bywać nie będę, to coś stracę. Wyzbyłam się poczucia winy, bywać w sylwestra przestałam i doskonale się z tym czuję.

Co więcej, z moich obserwacji wynika, że 80% osób spędza sylwestra dokładnie w taki sam sposób. Odnoszę więc wrażenie, że ten okołosylwestrowy szał na fejsbuku nieco zalatuje sztucznością. A że sztuczności nie lubię, mogę wam zagwarantować, że ten post jest ostatnim z cyklu świąteczno-noworocznych.

11 komentarzy:

  1. Zatem co - życzę wszystkiego dobrego w nowym roku i dobrej nocy :** :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że nie tylko ja spędzam Sylwka w piżamce :D Wszystkiego najlepszego w Nowym roku :)

    OdpowiedzUsuń
  3. my też w domu, sami z maluszkiem, zjemy jakieś ciasto albo lody i może obejrzymy jakiś film :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj tam oj tam, Marudo :) ja lubię wyjść do znajomych - zawsze tak spędzamy sylwestra. Domówka w najbliższym gronie z lampką wina najlepsza <3 w tym roku jedzie z nami Witek!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też nie lubię "przymusu" dobrej zabawy i wymyślanie wielkiego wyjścia na siłe. My z mężem często spędzaliśmy ten czas na nartach i zaraz po 12 szliśmy spać. W tym roku wyjątkowo szykuje się nam spora domówka, ale z dziećmi w wieku naszego synka i koleżankami w ciąży. Więc pewnie spędzimy noc rozmawiając o dzieciach :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja też nie lubię sylwestra wybitnie! Ale żeby taki bojkot i piżama o 22... To nie :) Zwykle na ostatni moment przychodzą do nas znajomi i się anysylwestrujemy w dżinsach, swetrach i wybitnie nie czekając na północ. Teraz do Sylwestra mam emocjonalny stosunek bo pewnego nudnego przedtelewizorowego-przedkominkowego Sylwestra Towarzysz Mąż z Towarzysza Chłopaka postanowił zmienić się w Towarzysza Narzeczonego.... Aczkolwiek przymusu świętowania nie ma :) W tym roku jeszcze do końca nie wiemy co będziemy robić. Okaże się, jutro :)

    OdpowiedzUsuń
  7. U nas bardzo podobnie! :)
    W tamtym roku tak mi się dobrze spało, że przespałam sylwestra ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. też nigdy nie lubiłam sylwestra, najchętniej przespałabym całą tą noc:)
    wszystkiego dobrego w Nowym Roku:)

    OdpowiedzUsuń
  9. U nas podobnie, bez szaleństw. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku:)

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja lubię Sylwestra. Lubię się ubrać, wyszykować i iść na imprezę do remizy - najlepsze imprezy ever! No ale tak to już dawno u nas nie było... W tym roku tez piżamowa impreza ale na pewno nie na śpiocha :)

    OdpowiedzUsuń