Żyję i mam się (w miarę) dobrze

20:14 Gosia Komentarzy: 14

Żyję.

Możecie już spać spokojnie i przestać obgryzać paznokcie, zastanawiając się, czy matka do końca dogorała (dogorywnęła?) czy jeszcze się tli.

Dwa ostatnie tygodnie były ciężkie, bardzo ciężkie. Momentami myślałam, że ostatnio tak ciężko mi było w pierwszych miesiącach po porodzie. O powodach takiego stanu rzeczy pisałam: ząbkowanie, lęk separacyjny, nauka stawania, Lenkowa niechęć do drzemek, nadmiar obowiązków. A w tym tygodniu doszedł jeszcze wirus, który równocześnie dopadł nas obie. Po raz pierwszy Lenka napędziła mi stracha, gorączkując powyżej 39 stopni. A dodatkowo, jak na złość, przez godzinę nie mogłam się dodzwonić ani do pediatry, ani do przychodni.

Ząbki idą dalej, podobno dwie dolne jedynki (tako rzecze pediatra). Popołudniowy lęk separacyjny nieco osłabł. Nauka stawania to już stara bajka. Lenka staje twardo na nóżkach w sekundę. Teraz za to ćwiczy zginanie kolan w celu podniesienia tego, co upadło (czy raczej tego, co sama rzuciła na ziemię) i... stawianie kroczków. Aż się boję, co to będzie, gdy ta nauka chodzenia ruszy na poważnie (co pewnie nastąpi dość szybko). Niechęć do drzemek pozostała. Obowiązki zawodowe w miarę udało mi się ogarnąć.

A. Nie mogę nie wspomnieć o tym, że wybyłam do rodziców, w sensie Lenkowych dziadków. Babcia więc w ciągu dnia pacyfikuje Lenkę, a ja w tym czasie mogę robić to, czego do tej pory nie mogłam. Czyli generalnie wszystko. Włącznie z chorowaniem.

Tak czy siak. Jestem z siebie dumna. Ogólnie jestem dumna ze wszystkich matek, nawet tych, których nie znam i nigdy nie poznam. Bo my zajebiste jesteśmy. Ogarniamy wszystko tak, jak nikt inny by nie ogarnął.

A w nagrodę za przeżycie dwóch ostatnich tygodni zamówiłam sobie kubek.



14 komentarzy:

  1. I bardzo dobrze. kubek Ci (i nam) się należy!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście robimy wszystko najlepiej jak możemy, a chwile zwątpienia, niemocy zdarzają się każdemu.
    U mnie Julka właśnie próbuje chodzić. Udało jej się już zrobić małe kroczki. A jak wstaje, to się zaczyna popisywać - puszcza się jedną ręką, potem drugą i pada jak kłoda - eh.... raz się trochę mocno walnęła w głowę, ale na szczęście nic się nie stało.
    Te kubki są bardzo fajne - na DaWanda zamawiałaś?

    OdpowiedzUsuń
  3. chyba też zamówię sobie taki kubek.... bo od paru dni to ze mnie wrak człowieka.... ząbkowanie, (górne jedynki) , gorączka przez 3 dni, po 38 , 39 stopni, dziś się okazało że to była trzydniówka.... mały cały wysypany.... żal mi go strasznie, do tego marudzi od rana do wieczora, masakra! gorsze niż kolki!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze współczuję i trzymam kciuki za lepsze dni :)

      Usuń
  4. Nominowałam Cię do Liebster blog award.
    Zapraszam : http://dwaplusplus.blogspot.com/2014/12/liebster-blog-award.html#more

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No i bardzo dobry kubek :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Wszystko minie, i to co nas męczy oraz wykańcza, jak i te chwile spokoju również... ;) My na razie leżymy jak kłoda, do wstawanie nam daleko, ale i to nas nie minie...
    Kubek pierwsza klasa, mnie też swego czasu kusiło, żeby go kupić. Wszystko przede mną ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Uff, to dobrze, że żyjesz ;)

    Wiadomo przecież, że matki się nie poddają. Chyba też zainwestuję w taki kubek

    OdpowiedzUsuń
  8. To prawda. Matki to wspaniałe stworzenia. Muszą wszystko ogarniać. Być zawsze na posterunku. To wszystko przede mną.
    Jeśli chodzi o kubek, to jest - bez dwóch zdań - świetny :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Tekst na kubku swietny! :-)

    Tak to jest z tymi naszymi maluchami, ze maja gorsze i lepsze okresy. Ja bym to nazwala skokami rozwojowymi polaczonymi z zabkowaniem.
    Ale zapewniam Cie ze niedlugo bedzie z gorki :-)

    Przyznam szczerze ze dla mnie absolutnie nie bylo to uciazliwe jak Samuel zaczal chodzic. Teraz ma 14 miesiecy i 1,5 mca temu zaczal chodzic. Gorsze/trudniejsze byly wlasnie te poczatki ze wstawaniem (wstawal w nocy w lozku i plakal bo.. chyba nie wiedzial po co wstal albo jak sie znowu polozyc?!) wiec nocki byly z glowy. No i w ciagu dnia wstawal i co chwila sie wywracal. I plakal i byl smutny, marudny. Teraz jak chodzi to jest bajka. Stoi pewnie na nozkach i atrakcja jest chodzenie w te i we w te :-) I jest non stop zadowolony. A to ze jest wszedzie to byl czas przywyknac kiedy raczkowal :-) Wedlug mnie: jak dziecko zaczyna chodzic staje sie to pewnym ulatwieniem dla rodzicow. Oczywiscie trzeba przystosowac mieszkanie by dziecko sobie krzywdy nie zrobilo, ale tak to luzik.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, pocieszyłaś mnie trochę z tym chodzeniem :)

      Usuń
  10. wspaniały kubek, dzielna kobieto :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zdrówka dla Was obu, u nas też ostatnio ciężkawo...
    Też chcę sobie zamówić ten kubek - jest boski:)

    OdpowiedzUsuń