Co zrobić, żeby się nie porobić?

15:16 Gosia Komentarzy: 12

Temat mało komfortowy i przemilczany. Niby drobnostka, ale jak to u kobiet bywa - to właśnie drobnostki najbardziej dręczą i spędzają sen z powiek. O czym mowa? O tym, że w czasie porodu może się to i owo wydostać. Co tam ból, co tam cud narodzin. Myśli przyszłej mamy (założę się, że każdej, a przynajmniej zdecydowanej większości) zaprząta pytanie, czy - przepraszam za dosadność - nie porobi się na szpitalne łóżko.

Przecież personel patrzy. Pal licho personel, mąż patrzy! Ani chybi, odwróci się na pięcie i z miejsca pójdzie złożyć papiery rozwodowe. Swoją drogą, jeśli głównym zmartwieniem jest trudność zapanowania nad czynnościami fizjologicznymi i reakcja małżonka na taki fakt, to warto się zastanowić, czy poród rodzinny to rzeczywiście dobra decyzja. Ktoś mądry kiedyś powiedział (nie pytajcie kto, bo nie pamiętam, zdaje się jakaś położna), że jeśli kobieta waha się, czy zdecydować się na poród rodzinny, powinna odpowiedzieć sobie na jedno proste pytanie: czy w obecności partnera - znowu przepraszam za bezpośredniość - puszcza bąki. Nie? To może wspólne witanie potomka nie jest najlepszym pomysłem.

Kupa to kupa. Niby błahostka w obliczu tego wszystkiego, czym poród jest i czym powinien być, ale jeśli przez resztę życia kobiecie ma się śnić po nocach rzeczona niezręczna sytuacja, jeśli ma się zamknąć w sobie i odrzucić jakiekolwiek przejawy życia erotycznego, bo przecież on na pewno pamięta, to może faktycznie nie warto.

Ale wracając do meritum. Na jednej z zagranicznych stron natrafiłam na krótki artykulik, który spanikowanym ciężarówkom radzi, jak zapobiec (tłumaczenie dosłowne) zrobieniu kupy na stół podczas porodu. Rady tyleż ciekawe, co nieprzydatne. Ale przytoczę wybrane, jeśli któraś z was jednak chciałaby je zastosować:

- przestań się stresować, to się zdarza (w wersji oryginalnej: shit happens)
- zrób, co masz zrobić, zanim poród się zacznie
- jeśli zbliża się termin porodu, jedz lekko i mniej, zwiększ ilość wypijanych płynów i spożycie błonnika

G.


12 komentarzy:

  1. Shit happens - padłam, leżę i kwiczę ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Może i "shit happens" :-D, ale w większości przypadków organizm bezpośrednio przed porodem oczyszcza się sam. :-D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystko zależy od związku, myślę że to szczegół, teraz po porodzie i nie wydaje mi się, by czymś takim zaprzątać sobie głowę. Mąż widział mnie w całej krasie i jest dumny, że urodziłam mu córeczkę. W naszym przypadku wspólny poród był niesamowitym przeżyciem.

    OdpowiedzUsuń
  4. A tam, skąd ten artykuł, to nie znają lewatywy?

    Ja polecam zjeść cały słoik mirabelek w zalewie, łącznie z zalewą. Działa piorunująco, w ciągu 15 minut i absolutnie całkowicie. Nieświadomie przetestowałam. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ahaha :) Już robię zapasy :) Co do posta, świetnie to ujęłaś :D

      Usuń
    2. Suszone morele tak samo. Też miałam niezaplanowane testowanie :p

      Usuń
  5. Zazwyczaj jest tak, że kiedy przychodzi czas porodu, takie rzeczy przestają mieć znaczenie ;) Przerabialiśmy to z mężem i tak naprawdę liczyło się tylko to, że rodzi się nasz syn - cała reszta była nieistotna. Ale prawdą jest, że przed porodem obawy miałam podobne, właściwie nie mogłam myśleć o niczym innym, w głowie miałam tylko ekskrementy :D

    zapraszam też do nas:http://petitgarconetsamaman.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Można sobie zrobić lewatywę, w niektórych szpitalach nadal to robią.
    Jednak uważam, że to jest zupełnie rzecz naturalna, choć też i bardzo krępująca. Mało która kobieta się przyzna, że to zrobiła podczas porodu i myślę, że nie o tym powinno się myśleć, co kto powie tylko robić swoje. Mnie położna opieprzyła za to: Ty się nie czerwień tylko przyj, każda to robi!
    Teraz z mężem mamy ubaw. Troszkę dystansu. Ale to było nieistotne, bo córa się rodziła i tylko to w głowie miałam po słowach położnej, a jaka ulga!? Od razu jak w domu można było się poczuć :P No prawie .... :)

    OdpowiedzUsuń
  7. U mnie można ale nie trzeba było zdecydować się na lewatywę. Ja się nie zdecydowałam i mimo że M. był ze mną, szczerze miałam w nosie, czy się porobię czy nie :) Najważniejsze było nasze dzieciątko!

    OdpowiedzUsuń
  8. Trzeba ten temat przemyśleć :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Druga porada - jak dla mnie - kompletnie nierealna. A jeśli zaraz przed porodem zjesz obiad albo będą święta, a poród będzie trwał kilkanaście godzin? Ja poprosiłam w szpitalu o lewatywę, bo organizm wcale mi się sam nie oczyścił... Fakt, nie było to przyjemne, ale zdecydowanie poprawiło komfort rodzenia. I troche nie rozumiem tych, co tak panicznie się przed tym bronią...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dobry temat. Nie zastanawiałam się nad tym aspektem porodu. Ja co prawda miałam cesarkę, ale i tak zrobili mi lewatywę. Dziewczyny proście o lewatywę nawet jeśli rodzicie przez cesarskie cięcie. Po porodzie ból jest tak duży, że każde wyjście do toalety budzi strach, że coś sobie rozerwiecie. Chyba nie ma takiej możliwości ale wyobraźnia działa. Przynajmniej przez chwilę nie jesteście narażone na duże parcie. Ja polecam zjedzenie całego słoika grzybków w occie. Na mnie działa piorunująco;)

    OdpowiedzUsuń