Jeśli nie chcesz mojej zguby, kiełbachy daj mi luby

19:49 Gosia Komentarzy: 25

Trochę się wczoraj pofoszyliśmy, ja i Pe. No dobra, będąc dokładną - ja strzeliłam focha, bo Pe nie zareagował z entuzjazmem na mój pomysł wymiany dywanów. Wyobraźcie sobie upartą kobietę w zaawansowanej ciąży, którą ogarnął równie zaawansowany syndrom wicia gniazda. Dywany trzeba wywalić, i to już, jutro najlepiej, bo jak nie, to mnie cholera trafi.

Podczas wieczornego spoczynku zajęłam więc swoją połówkę łóżka, on swoją i ani nawet buzi na dobranoc. Jak to jednak u nas bywa, ciche dni ograniczają się zwykle do cichej nocy i cichego dnia do mniej więcej godziny 16.00, kiedy Pe wraca z pracy.

Po takim długim milczeniu zawsze mogę być pewna, że Pe wkroczy do pokoju, zdejmie plecak i z tego plecaka zacznie wyjmować skarby na zażegnanie sporu. Żadne tam banalne czekoladki czy kwiaty. Pe doskonale wie, że mnie najlepiej spacyfikować kiełbachą i chipsami. Za słodyczami nie przepadam, chipsy za to ubóstwiam. A czemu kiełbacha? Wiadomo, nic tak nie łagodzi obyczajów jak porządny kawał mięsa, przysmażony na patelni z cebulką i spożyty wspólnie w miłej atmosferze.

Już wszystko OK.

G.

25 komentarzy:

  1. haha, mamy podobne zachciewajki. W sobotę myślałam, że zwariuję jeśli nie zjem kiełbaski na gorąco na śniadanie i już o 8:00 budziłam szacownego męża co by pobiegł do Lewiatana:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha, zamiast czekoladki kiełbacha ;) doszliście do porozumienia z dywanami? pozbywacie się?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, kupujemy nowe, ale po następnej wypłacie, bo teraz było trochę wydatków :) ale właśnie z tego wziął się problem: bo ja musiałam mieć natychmiast kupione! ;)

      Usuń
  3. I ja to rozumiem, tak jest i już.

    OdpowiedzUsuń
  4. To dobrze, że między Wami jest wszystko w porządku ;) Nie ma co psuć sobie samopoczucia.
    Na kiełbachę sama mam ochotę, ale dopiero będąc w ciąży. Dziś na kolację zjadłam całą pętaczkę, z sokołowa, taką podsuszaną. Mmmm :) Choć zaraz eksploduję. I mnie rozerwie :P
    http://femmexlikexme.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no, nie powiem, po zjedzeniu tej kiełbachy wyglądałam, jakbym była w ciąży bliźniaczej ;)

      Usuń
    2. Ostatnio cały czas tak wyglądam - jem co popadnie ;)

      Usuń
    3. taki już chyba "urok" III trymestru :) ja też do tej pory dzielnie stawiałam opór smakołykom, a teraz nie potrafię się im oprzeć. I to nawet nie z chęci ładowania w siebie, co tylko nawinie się pod rękę, ale po prostu jestem nieustannie głodna...

      Usuń
    4. A nie masz czasem tak : raz wilczy apetyt, dosłownie pochłaniasz wszystko. Innymi razy, mało co zjesz?
      Ja właśnie tak mam - ogólnie jestem prawie cały czas głodna. Jem często. Sporo. Ale są takie dni, kiedy zjem dosłownie jak wróbelek. Chyba jestem przeżarta z wcześniejszych dni ;))

      Usuń
    5. Ja też chyba jestem przeżarta po tej wczorajszej kiełbasie, bo dzisiaj właśnie w ogóle nie chce mi się jeść ;)

      Usuń
    6. Hehe ;) Ja jeszcze niezmordowana jestem. Dalej wcinam obsuszaną kiełbaskę i do tego czekoladowe wedlowskie ptasie mleczko. JEŚĆ, JEŚĆ, JEŚĆ - na problemy najlepiej.

      Usuń
  5. I fajnie, że kiełbacha.. oryginalnie i smacznie :D

    http://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. ;)))
    Ja generalnie dywanom mówię stanowcze NIE!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie lubię dywany, bo sprawiają, że pokój wydaje się bardziej przytulny :)

      Usuń
    2. Tak, to prawda, ale ja nie mogę przestać myśleć o tym, że to główne siedlisko roztoczy - brr...

      Usuń
  7. Ja uwielbiam dywany i jak na razie udało mi się namówić męża na mały dywanik przed kanapą, za to nie jadam kiełbasy, bo jestem wegetarianką :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to u nas większa akcja ma być, bo chcę wymienić dywan w małym pokoju, wykładzinę w dużym i chodnik na korytarzu. Stąd pewnie ten opór u mojego męża ;) Ja nie mogłabym zostać wegetarianką, bo mięso uwielbiam i nie wyobrażam sobie tygodnia bez przynajmniej dwóch mięsnych obiadów :)

      Usuń
  8. ubawiłam się czytając Twój post, chociaż zdaję sobie sprawę z powagi sytuacji;) :):):) kiełbacha i chipsy-bardzo oryginalnie, bardzo:) pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miło mi to słyszeć, a właściwie - czytać :)

      Usuń
  9. Fajnie.. Można cię załagodzić kiełbasą :)

    OdpowiedzUsuń
  10. A już myślałam, że nigdy nie poznam innej kobiety, której nie pacyfikuje się czekoladkami i kwiatami. Mam podobnie - choć u mnie w zestaw do pacyfikowania jedna, jedyna słodycz się wkrada: muffinki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To u mnie ze słodyczy w grę wchodzi Rafaello ;)

      Usuń
  11. hehe dobre!
    U mnie tylko Rafaello :)
    Jakby Ł. z kiełbasą wkroczył padła bym ze śmiechu :)

    OdpowiedzUsuń
  12. O kurcze, a mnie chyba ani razu na kiełbasę nie wzięło! :P

    OdpowiedzUsuń