Otulaczek Motherhood

10:34 Gosia Komentarzy: 12


Otulaczek zakupiłam podczas ciążowej gorączki zakupów. Naczytałam się o metodzie dra Karpa i z miejsca zapragnęłam mieć takie cudo, które sprawi, że maluch uśnie w mgnieniu oka. Droższą i bardziej profesjonalną alternatywą jest słynny otulacz Woombie. Zniechęciła mnie jednak cena, szczególnie że nie miałam pewności, czy faktycznie Lenka zaprzyjaźni się z ideą spowijania. I jak się okazało, moje wątpliwości były słuszne.

Ale na początek kilka słów o samym otulaczku Motherhood. Wykonany jest z przyjemnego w dotyku, przepuszczającego powietrze materiału. Konstrukcję otulaczka najprościej opisać można tak: worek z dwoma "skrzydełkami", które zapina się na rzepy. Na pierwszy rzut oka wszystko super, schody jednak zaczynają się, gdy od teorii trzeba przejść do praktyki.

Otulaczek jest zdecydowanie za duży. Na stronie producenta przeczytamy: "(...) Otulaczek stworzony został z myślą o noworodkach i jest rekomendowany dla dzieci w pierwszych tygodniach życia". Zalecany przedział wagowy to: 3-7 kg. W rzeczywistości jednak właśnie w pierwszych tygodniach życia otulaczek okazał się być zbyt luźny (a Lenka ważyła powyżej 3 kg), nie było więc mowy o ciasnym otulaniu, a przecież o to właśnie chodzi. Kiedy natomiast Lenka podrosła na tyle, żeby rozmiarowo się wpasować, zaczęła wyjątkowo cenić sobie swobodę, rozkładając rączki na boki i wymachując nimi na wszystkie strony. Podobno nawet 3-miesięczne niemowlęta lubią być spowijane. Podobno. Lence widocznie nikt o tym nie powiedział.

Otulaczek leży więc w szafie, nieużyty ani raz. A Lenka wciąż śpi w swoim ukochanym rożku, który daje jej to, co ona lubi najbardziej: ogrzewanie nóżek i wolność dla rączek.

Czy więc warto kupić otulaczek Motherhood? Być może, ale według mnie tylko w dwóch przypadkach: gdy waga urodzeniowa noworodka przekracza 4 kg lub gdy maluch jest nieco starszy i lubi ciasne spowijanie.

12 komentarzy:

  1. Mam ten sam otulaczek i zrobiłam dokładnie tak jak Ty. Kupiłam gdy Kornelka miała ok 2 tygodnie i jakie było moje zdziwienie gdy okazało się, że dosłownie w nim tonęła. Teraz leży i się kurzy, ale widziałam, że można go używać przy starszych dzieciach otulając pod paszkami tak żeby rączki były na wierzchu. To dobra opcja zamiast kocyka w nocy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tuż przed porodem widziałam otulaczki w TK Maxx za ok 50 zł i mocno ze sobą walczyłam, żeby nie kupić. I dobrze zrobiłam- jak się okazuje:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie neguję otulania jako takiego. Być może Woombie czy inne otulacze się sprawdzają, ale niestety ten z Motherhood rozczarowuje.

      Usuń
  3. Podobało mi się to ustrojstwo bardzo. Cena tego oryginalnego była zaporowa i jakoś tak wyszło, że zapomniałam o tym. Jak się okazuje zaoszczędziłam trochę kasy :)
    Swoją drogą jaki masz rożek, że Lenka jeszcze w nim śpi, bo moje są grube i mi się wydaje, że w te upały to małemu będzie za gorąco.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dwa rożki, jeden też taki grubszy, a drugi nieco cieńszy. O taki: http://superdzidzius.pl/pl/p/Rozek-niemowlecy-MT-Spiacy-mis-brzoskwiniowy/870

      Przy czym teraz, jak są upały, nie zawijam Lenki ciasno, a jedynie luźno wiążę, tak żeby tylko czuła, że coś ma na sobie :)

      Usuń
  4. Nie kupię otulaczka. Uważam że to zbędny wydatek, podobny efekt można osiągną zwykłą pieluszką/cienkim kocykiem, a do tego dochodzi fakt że może się dziecku nie spodobać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak uważam. Nie żałowałam, że nie kupiłam otulaczka, ponieważ Hania zdecydowanie bardziej przepadała za rożkiem, nie znosiła i nadal nie znosi ciasnoty.

      Usuń
  5. Ja mega mega mega chciałam woombie, ale doświadczone mamy poradziły mi poczekać i zamówić w razie gdyby Milly miała kolki czy jakieś inne rzeczy by jej się działy. Inne rzeczy jej się nie działy i nie dzieją (tfu tfu) i podobnie jak Twoja córeczka nader ceni wolność, tak więc trochę zaoszczędzone, woo-hoo!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. No i jak się okazuje z otulaniem różnie bywa :)
    U nas się sprawdziło do 4-5 miesiąca , wszystkie 5s ;) I trochę żałuję że nie miałam typowego otulacza, ale radziłam sobie kocykiem :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja w amoku ciążowych zakupów kupiłam rożek, ale u nas okazał się zupełnie zbędny. Mój synek cenił sobie wolność od pierwszych dni po urodzeniu i nigdy nie chciał być niczym otulany. Dodatkowo były niezłe upały, więc często był przykryty tylko zwykłą pieluszką.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja korzystam zarówno z otulaczka, jak i z woombie. Obydwa sprawdzily sie kilka razy. Mój synek ma 9 dni, waży ok. 4 kg. Nie ma też problemu z otuleniem kocykiem, tylko musi być z bawełny i nierozciągliwy. Jeśli dziecko jest mocno pobudzone, niespokojne, macha intensywnie nóżkami i rączkąmi otulenie jedną z tych trzech rzeczy powoduje wyciszenie. Woombie było najdroższe. Dziś bym przemyślała ten zakup.

    OdpowiedzUsuń
  9. Też kupiłam ten otulaczek i też synek mi w nim tonął, mimo że urodził się z wagą 3800g. Na razie otulaczek czeka, aż dzieciaczek nieco podrośnie. Może jeszcze go użyję, a może nie.

    OdpowiedzUsuń