Gruszka czy aspirator?

11:21 Gosia Komentarzy: 14


Za nami pierwszy lekki katarek. Przetestowałam i gruszkę, i aspirator NoseFrida. Co mogę polecić? Zdecydowanie aspirator. Dlaczego?

Gruszka
- nie ma możliwości rozłożenia na części i dokładnego wymycia i wyparzenia, co w przypadku infekcji ma ogromne znaczenie
- ograniczone możliwości regulacji siły i czasu trwania pojedynczego ssania. Czemu to takie ważne? Często wyciąganie smarków z noska wygląda jak zabawa w kotka i myszkę: ja wyciągam, Lenka wciąga z powrotem, i tak w kółko. Nieraz nawet przy maksymalnym ściśnięciu gruszki nie udawało się wydrzeć z nozdrzy upartego kolegi.
- trudno kontrolować głębokość, na którą wsadzamy końcówkę gruszki do noska, co przy wierzgającym maluchu może być dość niebezpieczne

Aspirator
- można rozkręcić na czynniki pierwsze i każdy element wyparzyć
- wymienne filtry (można dokupić zapasowe)
- ogromnym plusem jest możliwość dostosowania siły i czasu trwania ssania do potrzeb. Jeśli trzeba, można wciągać powietrze, a razem z nim wydzielinę, ile sił w płucach. A czasem naprawdę okazuje się to konieczne.
- szeroka końcówka, która uniemożliwia zbyt głębokie umieszczenie aspiratora w nosku, a równocześnie nie ogranicza skuteczności oczyszczania
- poręczne opakowanie

Początkowo niezbyt entuzjastycznie podchodziłam do idei wciągania smarków własnymi ustami, ale już po pierwszym użyciu okazało się, że nie jest tak źle. Sam aspirator jest dość długi, do tego dochodzi długi wężyk i wymienny filtr, więc różne nieprzyjemności nie docierają do naszej buzi. Choć nie wiem, jak wygląda kwestia wirusów, bo w ich przypadku podejrzewam, że wszelkie filtry mogą okazać się zbyt małą ochroną. U nas było tak, że najpierw ja byłam przeziębiona, potem Lenka. Nie wiem, jakby to wyglądało, gdyby to Lenka była pierwsza chora. Część rodziców twierdzi, że w wyniku używania aspiratora zarażają się od dziecka. Być może jest to jedyna przewaga gruszki. Ale ja akurat jestem zdania, że jak człowiek ma się zarazić, to i tak się zarazi, nieważne, czy przez aspirator, czy przez zwykły kontakt z dzieckiem. Na rynku dostępny jest również aspirator podłączany do odkurzacza (Katarek).


Katar to bardzo uciążliwa przypadłość. O sposobach radzenia sobie z nim, zarówno u dorosłych, jak i dzieci można przeczytać na stronie: http://drogadosiebie.pl/katar.

14 komentarzy:

  1. Właśnie to zaprząta moją głowę teraz (nie tylko to oczywiście). Co ja mam? Ja mam jakiś gruszkoaspirator. Działa to jak gruszka, a można rozłożyć, wymyć, wyparzyć i jest szeroka końcówka do niewsadzania za głęboko. Z gruszkowych minusów jest tylko to, że nie można odsysać ciągle, tylko tyle, ile ma gruszka.
    O taki: http://www.nuk.pl/products/babycare/productdetail/?p=10.256.065&lty=m&lid=16
    I nie wiem, czy jest sens zmieniać na fridę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, nie znam tego wynalazku. Ale szczerze polecam fridę, właśnie dlatego, że możesz kontrolować, jak długo ssać. A to jest naprawdę ważne, bo czasem smarki ciągną się kilometrami, a właścicielka oczyszczanego nosa dodatkowo wciąga je z powrotem :)

      Usuń
  2. Ja polecam "Katarek" :) pisałam o nim u siebie tutaj: http://mlodaimama.blogspot.com/2013/12/sto-lat-sto-lat-hobbit-i-katarek.html

    Generalnie frida jest super rozwiązaniem (duuuużo lepszym niż gruszka), a ten katarek to jest chyba wszystko w jednym :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja corka nie cierpi wyciagania kataru ale to inna sprawa. Dla mnie zawsze to katorga. Ale mam nadzieje ze juz tuz tuz do tego ze nauczy sie dmuchac. Ale wyciagajac jej katar nigdy sie od niej nie zarazilam. Przeciez dziecko sie tuli i caluje i wszystko... Wiec skad w rodzicach poglad ze to od fridy??? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Yyyy.... fuj fuj! Ja mam jakąś awersję do aspiratora. Kiedy Mill złapie katar (bo tak, doskonale zdaję sobie sprawę że to bardziej kwestia kiedy a nie jeśli) to zainwestuję w 'katarek' i w końcu odkurzacz mi się do czegoś przyda!

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie też zdecydowanie aspirator wygrywa.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja Fridą wyciągam codziennie rano małe "kózki" mleczne, bo moje dziecko wciąga mleko też nosem i potem jej zasycha to w nosie. I obie to lubimy, fajna zabawa hehe. Może jestem trochę jesteśmy skrzywione:))

    OdpowiedzUsuń
  7. Aspirator my love:D Zwłaszcza przy ulewającym dziecku któremu regularnie po pawiowaniu w nosie zostaje resztka mleka:)

    OdpowiedzUsuń
  8. aspirator to super sprawa...zwłaszcza ten podłączany do odkurzacza

    OdpowiedzUsuń
  9. ten tutaj jakiś wielki analogowy heh. Ja mam elektroniczny Aspirator firmy Haxe. To jest wydatek, w kóry warto zainwestować. Małe zgrabne urządzenie, raz, dwa i po problemie. Bardziej higieniczne.

    OdpowiedzUsuń
  10. ja gruszki nie polecam, sprawdzony mam aspirator baby cap, wszystko ładnie i bezpiecznie usuniete, spróbujcie też

    OdpowiedzUsuń
  11. Szkoda, że o Katarku tylko na końcu wspomniałaś w jedynym zdaniu. Bo produkt moim zdaniem zasługuje na o wiele więcej miejsca - znacznie ułatwiał mi życie przy dość chorowitym synku.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja używam elektronicznego aspiratora Delfinosek One z firmy Mesmed. Naprawdę polecam, mały się nie denerwuje co najważniejsze. Czyści naprawdę super. Można regulować siłę ssania i ma możliwość aplikacji soli fizjologicznej.

    OdpowiedzUsuń
  13. Haxe ma fajny aspirator do nosa, dostalam na baby shower i teraz go używam, fajnie się sprawdza.

    OdpowiedzUsuń