Lenka: 2. tydzień

12:02 Gosia Komentarzy: 17


Minął dopiero tydzień od ostatniego wpisu, a Lenka zmieniła się nie do poznania. I nie chodzi wcale o wygląd, choć ciałka trochę nabrała.

Miałyśmy mały kryzys. A dokładniej to ja miałam. Pierwszy tydzień był trudny. Najwięcej problemów sprawiało karmienie. Jeśli już Lenka łaskawie chwyciła cyca, to tylko prawego. Lewy cyc był be. Z prawym też bez rewelacji. Przystawianie wyglądało tak. Najpierw 30-40 minut dobudzania. Kiedy wydawało się, że w końcu otrzeźwiała, to wystarczało, że dotknęła sutka i amen, znowu zapadała w głęboki sen. W ten sposób zyskała pseudonim LL: Leniwa Lena (ilustracja poniżej).


Potem przychodziła pora na 15-20 minut histerycznego płaczu. Po godzinie wzajemnego męczenia się kapitulowałam i chwytałam za butelkę z odciągniętym mlekiem. Dobił mnie nieco również fakt, że Lenka nie chciała przybierać na wadze. Nie chce cyców, nie przybiera. Złapał mnie poważny kryzys i już miałam zrezygnować z karmienia piersią.

Aż tu nagle pstryk. Inny człowiek.

W ciągu dwóch dni Lenka zmieniła się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Widocznie musiała odpocząć po porodzie. Zaczęła się sama budzić na karmienie, prawego cyca chwyta od razu i ssie ok. 20 minut. Ogromna w tym zasługa konsultantki laktacyjnej, która doradziła mi zakup nakładek Medela (cudowne!). Lewy cyc wprawdzie dalej jest be, ale będziemy nad tym pracować. Cały czas podaję jej odciągnięty pokarm i raczej już nie liczę na to, że uda się całkowicie odstawić butelkę. W ciągu tych dwóch dni waga skoczyła z 3060 g na 3300 g. Początkowo nawet myślałam, że sprzęt się zepsuł i ważyliśmy z Pe torebki cukru, żeby sprawdzić, czy aby na pewno pokazuje dobrze.

Mała wykazuje też większe zainteresowanie światem. Rozgląda się dookoła, reaguje na dźwięki. Wkłada rączki do buzi, unosi główkę. Czasem to zainteresowanie bywa dla nas męczące, bo już nie przesypia całego czasu między karmieniami. Trzeba ją zabawiać, nie ma to tamto.

Jest dobrze.


G.

17 komentarzy:

  1. Super, że jest taka zmiana. Jest przecudna :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ślicznie wyglądacie :) Będzie lepiej! Głowa do góry :)

    OdpowiedzUsuń
  3. fajnie, że udało Wam się załapać rytm z karmieniem. Zazdroszczę, że potrafi ssać 20minut bo mój Grześ po 10 ma dość. Tylko że tego jedzonka wystarcza na godzinkę snu albo i mniej. Mam nadzieję, że z czasem zacznie więcej jeść za jednym podejściem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja Hanula to godzinę potrafiła przy cycusiu być :) Najcięższy jest pierwszy miesiąc, potem z górki ... :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Obie piękne jesteście :) Niech Mała rośnie Wam dalej tak pięknie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Takie maluszki zmieniają się bardzo szybko :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. To teraz będzie już tylko lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Śliczna ;) Dobrze, ze wychodzicie na prosta :) Pozdrawiam! smyknapokladzie.pl

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiem, co przeżywasz. Życzę dużo zdrowia i siły oraz cierpliwości dla księżniczki. Moja córcia ma już prawie 4 miesiące, więc najgorsze za mną:) Śliczna córeczka. Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Cieszę się, że Lenka nabrała ochoty na jedzenie i się ożywiła. Pięknie wyglądacie. Oby macierzyństwo przynosiło Ci jak najwięcej radości. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak bylam w szpitalu to dziewczyny sali mialy ten sam problem. Ich dzieci spaly, nei chcialy jesc, a waga stala w meijscu. Po prostu taki urok neiktorych dzieci ;) Moja z olei ma odwrotnie.. je ... je ... je .... i ma juz dwie brody, a szyja dawno zniknela ;p

    OdpowiedzUsuń
  12. Hihi oh Lenuś :)
    Pamiętam jak moja tak spała, jak kamień ! Nie sposób było obudzić hihi
    Powodzenia z karmieniem i niech ładnie i zdrowo przybiera ! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. No! Ciocia jest dumna z mamy i z córki! Tak trzymać :)
    Wyglądasz cudownie, jakoś inaczej, mmmm.... :)))

    OdpowiedzUsuń
  14. Jest dobrze i jest ślicznie:) dziewczyny promieniejecie:)

    OdpowiedzUsuń
  15. U mnie pierwszy tydzień też był mocno kryzysowy, nie dość, że z mała dopiero się docieramy, oboje z mężem uczymy się "obsługi" noworodka, to jeszcze przeboje z pokarmem, najpierw nawał, później zastój (kilka dni koszmaru). Do tego dokarmianie mlekiem modyfikowanym. Z pomocą przyszła cudowna położna, która bardzo pomogła i teraz sytuacja z karmieniem jest opanowana, córcia najada się z cyca :)

    Śliczna ta Twoja LL :)

    PS: u nas było podobnie, początki mała cały czas spała, a teraz już nie ma tak dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miałam na myśli pielęgniarkę środowiskową, a nie położną :)

      Usuń