Na zabój

10:49 Gosia Komentarzy: 7


Czy można kochać tak, że siła tej miłości aż przeraża?

Można.

I kiedy już myślisz, że mocniej już się nie da, z każdym kolejnym dniem przekonujesz się, że owszem - da się.


Karmienie. Kąpiel. Układam Lenkę do łóżeczka. Po mniej więcej 15-20 minutach przewracania się z boku na bok opadają jej powieki. Uwielbiam - podobnie jak Pe - podchodzić i patrzeć, jak śpi. Całkowity spokój. Wyraz twarzy tak rozkoszny, że mam ochotę obcałować każdy jej centymetr.

O 5 rano pobudka. Ciemno. Kiedyś najchętniej schowałabym się z powrotem pod kołdrę i spała dalej. Dzisiaj wyskakuję z łóżka z uśmiechem na twarzy, podchodzę do łóżeczka, w którym Lenka zaczyna robić wygibasy, i biorę ją na ręce. Karmienie. Kładę obok siebie. Lenka odwraca się moją stronę. Patrzy. Patrzy. I wybucha śmiechem, który bez słów wyraża całą dziką radość i bezgraniczną miłość kryjącą się w jej małym serduszku. Radość na MÓJ widok. Miłość do MNIE. Uwielbiam ten moment. Chwilę, gdy po nocnym śnie Lenka widzi mnie po raz pierwszy. Każdego dnia ten sam rytuał i każdego dnia cieszy mnie coraz bardziej.

Pisałam kiedyś, że miłość matki do dziecka rodzi się stopniowo. Cegiełka po cegiełce. Tych cegiełek uzbierało się już całkiem sporo. Teraz ciekawi mnie coś innego. Czy to dokładanie kolejnych cegiełek kiedyś się kończy? Bo odnoszę wrażenie, że kocham coraz mocniej. Do szaleństwa.

Muszę przyznać, że kiedyś, gdy słyszałam od innych matek, sama jeszcze matką nie będąc, że miłość do dziecka jest jedyna w swoim rodzaju, najsilniejsza ze wszystkich, nie wierzyłam. Przytakiwałam, ale w głębi duszy byłam przekonana, że przesadzają.

Nie przesadzały.

7 komentarzy:

  1. Oj zdecydowanie nie przesadzały :) Ja też z każdym dniem, uśmiechem, buziakiem kocham mocniej i mocniej :) I kiedy myślę, że już mocniej się nie da, okazuje się, że można :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bo z każdym dniem jest "mocniej niż wczoraj, słabiej niż jutro". :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nie dowierzałam, gdy słyszałam, że za dzieckiem "skoczyłabym w ogień/dałabym sobie rękę uciąć/zabiłabym". Dzisiaj wiem, że zrobiłabym każdą z tych rzeczy gdyby było trzeba.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie przesadzają tylko czasem nie mówią, że następuje to nieco później niż w dniu porodu;))
    Też uwielbiam, jak Zo się do mnie śmieje z rana i w ogóle jak jest wyspana, ma dobry humor. Wtedy jest esencją rozkoszności i wtedy czuję to o czym piszesz;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj nie przesadzały :) I jakie to szczęście móc się o tym przekonać na własnej skórze.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowne te poranne karmienia :)

    OdpowiedzUsuń