Tęsknię za ciążą i porodem
Nie minęło jeszcze nawet pół roku, a mnie ogarnia coraz większa tęsknota. Nie za życiem sprzed ery macierzyństwa. Nie za swobodą, odpowiedzialnością tylko za siebie.
Za ciążą i porodem.
16 sierpnia. Wróciliśmy z podróży poślubnej. Pe pognał do apteki po dwa testy ciążowe. Zamknęłam się w łazience. "I co, i co?", słyszałam zza drzwi. Przyglądam się. Jest, jedna kreska. Kiedy już nachylałam się nad koszem, żeby zutylizować rezultat pierwszej niespełnionej próby, nieśmiało zaczęła wyłaniać się druga linia. "Że co?", pomyślałam. Wpatrywaliśmy się z Pe dobrych kilka minut, zastanawiając się, czy ta kreska, to TA kreska, czy jednak jakaś inna. W ruch poszedł drugi test. Tak samo. Pe zapytał wszechwiedzące Google. O matko. Czyli jednak w tym momencie zmienia się całe moje życie? Ale że już? Za pierwszym razem?
Ciąża to najpiękniejszy okres w moim życiu. Być może łatwo mi tak mówić, bo szczęśliwie ominęły mnie jakiekolwiek komplikacje. Bo umówmy się, uporczywe mdłości, ociężałość, zgaga, nocne maratony do łazienki, psychiczne góry i doliny to nie komplikacje, a niedogodności, które niby trochę utrudniają życie, ale jednak sprawiają, że ciąża jest ciążą.
W ciąży kwitłam. Czułam, że dzieje się coś niezwykłego. Jedynego w swoim rodzaju. Cudownego. Z jednej strony oczywiste było to, że rozwija się we mnie nowy człowiek. Ale kiedy naprawdę chwilami docierało do mnie, że ROZWIJA SIĘ WE MNIE NOWY CZŁOWIEK, ogarniało mnie dziwne powątpiewanie. Bo jak to możliwe. Taki całkiem nowy? Z rękami i nogami? Myślący i czujący? Człowiek z krwi i kości? Eeeee, chyba nie...
Podekscytowanie i wyczekiwanie. Ostatnie tygodnie ciąży to kumulacja wszelkich emocji, które na przestrzeni dziewięciu miesięcy gdzieś tam tlą się w umyśle. Pod koniec wybuchają ze dwojoną siłą. Jak sobie dam radę. Czy będzie bolało. Ale po czym poznam, że to już. O Chryste, oczywiście, że będzie bolało. Wszystko spakowałam. Znieczulenie. Bez znieczulenia. Na leżąco. A może na siedząco. Opadł czy nie opadł.
Wody odeszły. Skurcze są. Czyli to już.
Boli. Boli. Boli. Boli. Cholera jasna, jak to bardzo boli!
Ale to nie jest ważne. To naprawdę W OGÓLE nie jest ważne. Dziś już nie pamiętam charakteru tego bólu. Pamiętam tylko, że bolało. Całe wspomnienie fizycznego cierpienia przykrywa to jedno niepowtarzalne doznanie, gdy naga Lenka ląduje na moim brzuchu.
Miękka. Delikatna. Bezbronna. MOJA. Z krwi i kości.
I choć pierwsze miesiące macierzyństwa - w przeciwieństwie do ciąży - były najtrudniejszym czasem w moim życiu, wiem, że chcę to wszystko powtórzyć.
Jeszcze raz. A może jeszcze dwa razy?
Mnie przeraża wszystko. Wystraszył mnie wynik testu... wystraszyło złe samopoczucie i wszystkie zmiany zachodzące w moim organizmie. Nadal się boję. Boję się porodu, boję się pierwszych dni i miesięcy z Małym. Boję się całego przyszłego życia, w którym będę odpowiedzialna za niego...
OdpowiedzUsuńNa dzień dzisiejszy, nie wiem czy zdecyduję się na drugie dziecko ;) za dużo emocji kosztuje mnie obecna ciąża.
Cieszę się, że są kobiety, takie jak Ty, które macierzyństwo mają we krwi :P
To normalne, że się boisz. Ja też się bałam :)
UsuńA co do drugiego dziecka - porozmawiamy za kilka miesięcy... ;)
Ja chyba mam tak samo jak koleżanka, też boję się okropnie od pierwszego dnia w którym się dowiedziałam. Choć teraz, przy końcówce ciąży coraz częściej myślę o tym by maluszek już wyszedł. Tęsknie już za swoją sprawnością, za swoim ciałem i pomimo obaw chcę już się zmierzyć z trudnościami macierzyństwa ;)
UsuńDroga Małgorzato, chwila gdy zobaczysz i dotkniesz swojego dzidziusia jest niesamowita zapamiętasz i będziesz tęsknić za nią i za dzidzią w brzuszku. Choć na początku macierzyństwa wydaje się to niemożliwe to z biegiem czasu nastąpi. Musicie się poznać z maleństwem choć czasem jest ciężko zrozum że dziecko płacze bó inaczej nie potrafi powiedzieć co mu dolega, ale nauczysz się że każdy płacz jest inny i o co chodzi. Ważna rada nie próbuj żyć jak dotychczas gdy nie było Go na świecie bo to już nigdy tak nie będzie i priorytety się zmieniły. Ono potrzebuje Ciebie najbardziej na świecie i jest całkowicie bezbronne i zależne od Mamy. Zobaczysz choć może dziś mi nie wierzysz za parę tygodni, długich tygodni zrozumiesz to co napisałam Ja to ogarnęłam po 4 miesiącach. Wszystkiego dobrego :-)
UsuńAle pięknie to ujęłaś! Miałam tak samo. Co z tego, że kobiety zachodzą w ciąże od tysięcy lat i jest to coś tak naturalnego. Kiedy ja byłam w ciąży i miałam właśnie te chwile uświadomienia, że to się dzieje naprawdę, to wydawało mi się, że to najprawdziwszy cud:) Ale spoko, przy drugim razie ponoć to mija;) Obecnie mam okres wielkiego sentymentu do pierwszych naszych dni. Może dlatego, że pakuję właśnie ciszuki 56 i znajduję różne takie pamiątki ze szpitala, jak np. ta kartka z datą i godziną urodzenia z kuwetki Matyldy. Wzruszam się. Dobrze się tak zatrzymać na chwilę, bo obecnie cza u nass osiągnął jakieś kosmiczne wręcz prędkości.
OdpowiedzUsuńSłuchaj , robicie takie ładne to zabieraj się za drugie ;)
UsuńJa tęsknie tylko za samą ciążą (porodem nie), ale ja mam już komplet więc tylko wspomnienia mi pozostały :)
OdpowiedzUsuńja za samą ciążą nie tęsknie, byłam gruba jak balon, rzygałam dalej niż widziałam i cała reszta dolegliwości. Ale te chwile zaraz po urodzeniu, te emocje, to szczęście...Tak!
OdpowiedzUsuńCiąża miała swoje plusy i minusy, ale i tak była fantastyczna. Też trochę tęsknie, ale na pewno to jeszcze powtórzę :)
OdpowiedzUsuńA ja juz po porodzie :)
OdpowiedzUsuńUrodziłam znów na Ujastku w poniedziałek 1 wrzesnia :)
Gratulacje! :) I jak wrażenia z Ujastka?
UsuńOgólnie super bo trafiłam w drugiej fazie porodu z rozwarciem na 5 cm. Leżałam jeszcze 5 dni z maluszkiem. Wspominam bardzo dobrze opiekę personelu :)
UsuńNiestety, chociaż moja ciąża przebiegała bezproblemowo do pewnego momentu to i tak wcale nie tęsknię za tym stanem. Jedyne co było w tym dla mnie fajnego to czucie ruchów małej, ale poza tym masakra - zgaga, huśtawki nastrojów, odpowiedzialność zawsze i wszędzie za siebie i za dziecko pod sercem... Ciągłe zastanawianie się czy aby wszystko dobrze. Potem poród, a raczej CC prawie na żywca. Nope, nope, nope. Ból, co z tego że celowy, wrył mi się w mózg tak bardzo, że Zo na 99% będzie jedynaczką:P
OdpowiedzUsuńAle dobrze, że masz takie wspomnienia i podejścia, jakby wszyscy wspominali ciążę tak beznadziejnie jak ja to mało kto miałby rodzeństwo:D
Podpisuję się wszelkimi kończynami.
UsuńMam tak samo! Jak widzę kobietę w ciąży to ogarnia mnie tęsknota za tym stanem :) a jak przypomnę sobie to jak dali mi na brzuch moją córcię to aż płakać się chce - uczucie nieporównywalne do niczego innego.
OdpowiedzUsuńJa ryczę ze wzruszenia za każdym razem, jak oglądam "Porody" na Polsat Cafe ;) polecam swoją drogą :)
UsuńZnam, oglądam :) + wszystkie programy o porodach i ciążach na TCL :D
UsuńZa ciążą, to jeszcze zrozumiem... Ale za porodem tęsknić? :D Ja się tak boję, że chyba im stamtąd ucieknę!
OdpowiedzUsuń"Uciekająca rodząca" - to mógłby być nowy kinowy hit ;)
Usuńpamiętam jak ryczałam dwa dni przed porodem bo tak sie bałam:)))
UsuńI ja tęsknię. Jak się da, to chcę jeszcze i jeszcze, i jeszcze. No co najmniej. :P
OdpowiedzUsuńCzwórkę? O matko, logopedko!
UsuńHaha, a ja mam myśl taką, że chętnie bym przeżyła poród jeszcze raz, bo ten nie przebiegł po mojej myśli. Ciąża była fajna, ale jednak trochę nudna w sumie:) niewiele można było robić i wszyscy ciągle pytali o to samo.
OdpowiedzUsuńO ty to hardcore jesteś, a zakładam, że druga ciąża i poród będą taaką samą rzezią. Więc dziękuje. Postoje
UsuńPięknie to opisałaś :)
OdpowiedzUsuńAż wróciłam we wspomnieniach to mojej ciąży ;) do porodu wolałabym nie wracać, bo po 11h męki powiedziałam, że nigdy więcej ;)
Ale masz rację, o bólu szybko zapominamy :)
Dziś wiem, że kiedyś w odległej przyszłości chciałabym przeżyć to wszystko raz jeszcze :) choć pewnie inaczej z racji doświadczenia, wieku itd.
Ściskam :)
Szczęściara! :) ja za ciążą nie bardzo - bo cała praktycznie przeleżana i pod strachem, za porodem też, bo komplikacje były. Ale ale ten mały gość, który pojawił się po tym wszystkim sprawia, że chce się żyć i to wszystko powtórzyć :)
OdpowiedzUsuńTo cudowne że z człowieka wychodzi człowiek. I choć u mnie minął zaledwie miesiąc, to już snujemy z mężem plany o kolejnym potomku (oczywiście w odpowiednim odstępnie czasu ;) )
OdpowiedzUsuńJak bym czytała swoje myśli:-D!
OdpowiedzUsuńMiło mi :)
UsuńOo tak, ciąża to cudowny stan. Jesteśmy wtedy wyjątkowe. Dla siebie i dla wszystkich. Ja cudownie to wspominam mimo codziennych wymiotów od dnia nr. 1 do dnia ostatniego. Mimo zatrucia ciązowego.
OdpowiedzUsuńCiaza to cos cudownego. Mimo wszystko. Gdy czujemy pierwsze ruchy, gdy czekamy az nasze malenstwo przyjdzie na swiat.. Kompletowanie wyprawki, ogladanie ciuszkow w najmniejszych rozmiarach. Emocje, ciagle wzruszanie sie. Pamietam to dokladnie i wspominam cudownie. A moj synek ma dopiero 11 mcy wiec to wcale nie bylo AZ TAK dawno temu.... :-)
Pozdrawiam
happymamaa.blogspot.dk
Każda ciąża jest inna. Ja pierwszą wspominam cudownie po prostu stan błogosławiony. Natomiast maluch rosnący w mym brzuchu dał mi tak popalić na początku, że już nie jestem taką optymistką :) Ale ciąża to faktycznie fajny stan poza kilkoma minusami :)
OdpowiedzUsuńOj, jak ja dobrze rozumiem tę tęsknotę do ciąży i porodu... u mnie to wręcz "nieznośna lekkość brzucha"
OdpowiedzUsuńrok temu tak o tym pisałam:
http://www.babyboom.pl/forum/ciaza-porod-polog-f14/oddajcie-mi-moj-brzuch-67707/
Wtedy myślałam, że jestem sama jedna z takim problemem. Szkoda, że w mądrych poradnikach i portalach nie mówi się za wiele na temat tej irracjonalnej tęsknoty za ciążą i porodem, ale można znaleźć bez liku strasznych historii porodowych.
Dziś, 16msc od porodu, jest zdecydowanie lepiej, ale nadal zdarzają się gorsze dni, gdy obecność ciężarnych sprawia ból.
Teraz na szczęście mam kogoś, kto to rozumie w 100%. Druga taka ciążo-tęskniąca jak ja ;-)
Powyższy wątek wprawdzie umarł śmiercią naturalną, ale temat aktualny i nic nie stoi na przeszkodzie by ożywić dyskusję ;-)
Bo ludzie mają to do siebie, że często wolą przeczytać mrożącą krew w żyłach historię niż coś pozytywnego :) Ja poród wspominam bardzo dobrze i naprawdę, czuję wręcz fizyczną tęsknotę za ciążą i wszystkim, co z nią związane. Czasem nawet łapię się na tym, że kładę dłoń na brzuchu tak, jakbym była w ciąży... To chyba już zakrawa na lekką chorobę psychiczną ;)) Mój mąż nazwał to "syndromem pustego brzucha" ;)
Usuńpozdrawiam!
... chyba każda z nas tak ma lub podobnie ... w ciąży było naprawdę wyjątkowo i wspominamy to trochę jak piękną podróż. Choć jej finał jest najpiękniejszy :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Chyba jednak nie każda z nas tak ma. Ja nie miałam z kim porozmawiać na ten temat dopóki Internet nie pomógł mi znaleźć kogoś, kto czuje to samo. (Jestem tą drugą ciążo-tęskniącą, o której mowa trochę wyżej ;))
OdpowiedzUsuńOczywiście, że wspominanie ciąży przypomina wspominanie pięknej podróży, której finał jest najpiękniejszy. Dziecko to najpiękniejszy dar, jaki można otrzymać.
Ale nie mogę nic poradzić na to, że wracam często myślami do chwil, kiedy nie było go jeszcze na świecie, a przede mną toczył się brzuch. I do tej przełomowej chwili kiedy na tym świecie się pojawiał.
Fizyczna tęsknota za ciążą, kładzenie ręki na brzuchu, oglądanie programów o ciąży czy nawet porodów na YouTube - my to wszystko znamy bardzo dobrze. I jeszcze dużo więcej.
"Syndrom pustego brzucha"
OdpowiedzUsuńpodoba mi się to określenie ;-)
I z pewnością jest w tym coś z choroby psychicznej.
Też mam to z kładzeniem ręki na pustym brzuchu, zwłaszcza po obiedzie ;-)
A praca jelit do złudzenia przypomina mi te pierwsze ruchy dziecka... i tak mi ich brakuje.
Porody na youtubie to ja akurat nie ;-) ale dlatego, że nie jestem w stanie ich na spokojnie obejrzeć, zalewam się łzami zazdrości, że to nei ja rodzę [wiem, dla "normalnych" ludzi brzmi to jak herezja]
Nawet czytałam kilka wpisów na tym blogu z okresu, gdy Lenka jeszcze była po cieplejszej stronie brzucha, ale wywołało to znajomy ścisk w sercu/żołądku/gardle ;-)
Zdjęcia brzuszka piękne ;)
Szczerze zazdroszczę Ci takich wspomnień... ciąża dla mnie była koszmarna. Złożyły na to nie tylko fatalne dla mnie aspekty tego stanu, aje milion trudnych rzeczy które zawaliły się wtedy na moja głowę. O porodzie i tygodniach w szpitalu nawet nie wspomnę. Pierwsze miesiące macierzyństwa tez były dla mnie mega trudne, tym bardziej że zostałam z nim w zasadzie sama, nie licząc męża pracującego go 10, nawet 11 wtedy godzin. Wspaniale, ze masz takie odczucia i ze pragniesz kolejnych ciąż i dzieci. Gratuluję Ci.
OdpowiedzUsuńPięknie wyglądasz w ciąży :)
OdpowiedzUsuńMiło wiedzieć że są i takie osoby. Świetny blog, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń:D
OdpowiedzUsuń